Portugalskie Faro - tu zaczynają się marzenia o Euro 2016

- Liczy się tylko jeden cel - awans do mistrzostw Europy - mówi Adam Nawałka. W niedzielę jego podopieczni w portugalskim Faro zagrają z Gibraltarem. Samo miasto na kolana jednak nie rzuca.

Artur Długosz
Artur Długosz

Dlaczego tu, w Portugalii?

Gibraltarczycy na razie nie mają bowiem swojego stadionu. Taki się buduje. W 2015 roku spodziewana jest inauguracja ich Europa Point Stadium. Nowy obiekt ma pomieścić 10 tysięcy widzów. Na tę chwilę jednak piłkarskie władze brytyjskiej enklawy porozumiały się z Portugalią w sprawie rozgrywania oficjalnych spotkań na jej terytorium.

I tak mecz z zespołem Adama Nawałki odbędzie się na przedmieściach Faro w biało-błękitnym Estadio Algarve. Ten wybudowany na Euro 2004 obiekt będzie areną także innych spotkań "domowych" rozgrywanych w najbliższym czasie przez Gibraltar. Dzięki reprezentacji najbliższego rywala biało-czerwonych stadion będzie więc mógł liczyć na dodatkowe wpływy.
Faro to nie bajka Jakie jest samo Faro? Dość przeciętne, żeby nie powiedzieć... brzydkie. Większość uliczek wygląda mniej więcej tak:
Lub też jeszcze gorzej, bo tak:
I żeby nie zostać oskarżonym o przedstawienie tego miejsca z najgorszej strony, to widoczne wyżej zdjęcia wcale nie zostały zrobione na obrzeżach miasta, lecz w centrum, kilkaset metrów od starówki i skromnego portu. Już jednak ta część Faro prezentuje się zupełnie inaczej i ma swój klimat. Pełno jest tam bowiem knajpek, w których można skosztować owoców morza czy też napić się wina. Ta część Faro zdecydowanie może zrobić wrażenie na turystach.
Jeszcze piękniej zaczyna się robić kilka kilometrów od samego miasta, gdzie niektóre widoki mogą zapierać dech w piersiach.

Co czeka na piłkarzy reprezentacji Polski w tym portugalskim mieście?

O ile w sobotę rano było pochmurno i dość chłodno, o tyle w okolicach południa na niebie nie było już ani jednej chmury. Temperatura? Około 30 stopni. Aktualnie jest gorąco, momentami nawet bardzo. Taka pogoda to raj dla turystów, chociaż w samym Faro plaż akurat nie ma. Nie przeszkodziło to jednak kibicom reprezentacji Polski, których można spotkać na ulicach. Wszyscy zachowują się spokojnie i kulturalnie. Portugalczycy też są bardzo przyjaźni dla każdego - zwłaszcza, że akurat w Faro odbywa się festiwal lokalnej muzyki. Żeby w nim uczestniczyć, jednorazowo zapłacić trzeba 8 euro. W mieście mimo wszystko nie widać jednak żadnego zainteresowania meczem, nie mówiąc już o plakatach o nim informujących. Sami Portugalczycy nawet nie zdają sobie sprawy, że takie spotkanie u nich się odbędzie. - To Gibraltar gra w ogóle w eliminacjach? - dziwią się.

Robert Lewandowski popularny i w Faro, a kadra już na miejscu

Nie znaczy to jednak, że o polskich piłkarzach w Faro nikt nic nie wie. Za dowód tego niech zaświadczy niżej przedstawione zdjęcie. Ten młody człowiek miał na sobie koszulkę Roberta Lewandowskiego, jeszcze z czasów, gdy ten grał w Borussii Dortmund. Miał ją na sobie akurat młody Niemiec. Sami Portugalczycy natomiast jeżeli już dowiedzą się o meczu, to typują pewne zwycięstwo biało-czerwonych.
Reprezentacja Polski do Faro przyleciała około godziny 14. Wieczorem zaplanowany jest jej oficjalny trening na miejscowym obiekcie, na którym zmierzy się z Gibraltarem. W niedzielę na Estadio Algarve biało-czerwonym przyjdzie stoczyć pierwszy bój o punkty w eliminacjach do Euro 2016. Czy zwycięski? Innego scenariusza jak triumf naszej drużyny zakładać nawet nie można. Z kim bowiem, jak nie z Gibraltarem?

Z Faro dla portalu SportoweFakty.pl,
Artur Długosz

Czy reprezentacja Polski awansuje na mistrzostwa Europy we Francji?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×