Szczególnie mocno niepocieszony był 23-letni stoper, który dopiero drugi raz w tym sezonie dostał szansę gry w pierwszym składzie. - Traktujemy ten remis, jak porażkę. Choć przez pół godziny graliśmy w dziesiątkę, byliśmy drużyną dobrze zorganizowaną. Niestety mój jeden błąd, faul w polu karnym, zaważył o tym, że musieliśmy podzielić się punktami - powiedział Mateusz Bartków. - Kiedy graliśmy 11 na 11, wszystko było pod kontrolą. Gdybyśmy strzelili jeszcze jedną bramkę, to na pewno mielibyśmy 3 punkty - dodał.
[ad=rectangle]
Sandecja prowadziła od 24. minuty, gdy rzut karny wykorzystał Mouhamadou Traore. Sędzia wskazał na wapno po tym, jak Błażej Radler faulem zakończył szybką akcję gospodarzy. Wcześniej sądeczanie mieli problemy z dostaniem się pod bramkę rywali, a długie piłki na napastnika nie przynosiły efektów. - Chojnczanka ma silną obronę i wysokich zawodników. My postanowiliśmy spokojnie rozgrywać piłkę na własnej połowie, a po jednej z kontr udało nam się wywalczyć rzut karny i strzelić bramkę - opowiadał obrońca.
Gdy w 64. minucie Łukasz Grzeszczyk ujrzał drugą żółtą kartkę, było wiadomo, że biało-czarnych czeka napór ze strony gości z Chojnic. Ci stwarzali wiele sytuacji, ale wyrównali z rzutu karnego wykorzystanego przez Tomasza Mikołajczaka. Sandecja po porażkach z Termaliką i Flotą zdobyła w końcu punkt, ale zawodnicy nie byli tym faktem zachwyceni.
- Nie odetchnęliśmy z ulgą. Zespół ma taki potencjał, że powinien wygrywać więcej meczów. Mamy małą zadyszkę, ale spokojnie z tego wyjdziemy w kolejnych potyczkach - zakończył z nadzieją Bartków.