Sandecja Nowy Sącz znów nie wygrała. Chojniczanka uratowała punkt w końcówce

Biało-czarni nie potrafią wywalczyć trzech punktów już od trzech meczów. Po dwóch porażkach przyszła kolej na remis, ale trudno radować się z punktu wywalczonego z ostatnią drużyną I ligi.

Mouhamadou Traore mógł cieszyć się tylko połowicznie. Choć wykorzystał rzut karny w 24. minucie, to jak się później okazało, gol dał tylko jeden punkt. - Radość byłaby większa, gdybyśmy wygrali. Mieliśmy na to szanse. Było 1:0, ale niestety Łukasz Grzeszczyk został ukarany czerwoną kartką. To utrudniło nam zadanie - mówił Senegalczyk.
[ad=rectangle]
Łukasz Grzeszczyk najpierw został trafiony w rękę po mocnym uderzeniu z rzutu wolnego, a po 2 minutach zarobił kolejny żółty kartonik za faul. Pomocnik twierdził, że najpierw trafił piłkę, a Bartłomiej Niedziela przyaktorzył. Nieco inaczej widział to Traore. - Faul może był, ale kartka się chyba nie należała za to zagranie. Szkoda, że sędzia nie gwizdał, gdy wcześniej byliśmy faulowani. W każdym meczu jest to samo - podkreślił napastnik.

Trener Sandecji nie chciał zwalać winy na sędziego Dawida Bukowczana, ale zwrócił uwagę, że wykluczenie jego zawodnika wpłynęło na losy potyczki. - Chcieliśmy wygrać i byliśmy na dobrej drodze prowadząc 1:0. Nie graliśmy aż tak dobrze, ale wynik był korzystny. Najważniejszym momentem tego spotkania były dwie żółte kartki Łukasza Grzeszczyka. Potem rywal przejął inicjatywę i wyrównał. Żałujemy straty punktów, ale patrząc na to co działo się przez ostatnie 20 minut, szanujemy ten remis - podsumował Jozef Kostelnik.

Źródło artykułu: