Postawa całej polskiej drużyny wlała nieco optymizmu przed marcowym meczem z Irlandią. Mimo, że Jakub Błaszczykowski mówił przed spotkaniem o twardej grze Irlandczyków, nie miał wielu okazji do odczucia wyspiarskich łokci. Mijał przeciwników niczym slalomowe tyczki.
Formę z meczy ligowych Bełchatowa potwierdził Łukasz Garguła. To po jego dośrodkowaniu z rzutu wolnego Mariusz Lewandowski strzelił pierwszą bramkę dla biało-czerwonych w iście wyspiarski sposób, a mianowicie głową. Nie ma nic lepszego, niż pokonanie przeciwnika jego własną bronią.
- To był "Lewy" jak za najlepszych czasów. Tak ostatnio zagrał w eliminacjach mistrzostw Europy - komplementuje trener Bogusław Kaczmarek. - Znakomity w odbiorze, w rozegraniu. Ale pozytywów w grze polskiej drużyny było znaczniej więcej, choć pod koniec zdarzyły się małe potknięcia. Mimo to chłopcy zasłużyli na pochwały. Przecież ten Kuba Błaszczykowski to chłopak z innej planety. Jak wrzucił piąty bieg, to Irlandczycy nie wiedzieli, co się dzieje - dodaje.
Ozdobą meczu była jednak ostatnia bramka dla biało-czerwonych zdobyta przez Roberta Lewandowskiego. Młody napastnik Lecha Poznań, chociaż wszedł na boisko dopiero w drugiej połowie, swoje zadanie spełnił. Przedstawiciel Bayeru Leverkussen, który oglądał zawodnika w akcji na stadionie w Dublinie, na pewno zanotował sobie wielki wykrzyknik przy nazwisku Polaka.
Niestety pod koniec meczu w poczynania drużyny Leo Beenhakkera wkradła się pewna nerwowość i straciliśmy dwie bramki. Nie może to jednak zamazać ogólnego wrażenia, że to Polacy byli górą.
Jak podsumował spotkanie Jacek Bąk, nasi zawodnicy pokonali Irlandię, bo więcej ruszali się po boisku. Przejmowali nie tylko podania po ziemi, ale również górne piłki - Dominowaliśmy w powietrzu i na ziemi. Skoro teraz w ładnym stylu pokonaliśmy tę lepszą Irlandię, to czego mamy się obawiać przed marcowym meczem z Irlandczykami z Północy? Będzie dobrze! - twierdzi były stoper drużyny narodowej.