W spotkaniu ze Zniczem Pruszków zielono-czarni stracili miano niepokonanej drużyny w II lidze, jednak szybko podnieśli się po tej bolesnej porażce i zaczęli piąć się w górę tabeli. W trzech ostatnich potyczkach pokonali Stal Stalowa Wola (2:0), Górnik Wałbrzych (3:0) i Wisłę Puławy (3:0).
[ad=rectangle]
W tych meczach na środku obrony grał Marcin Grolik, który wrócił do wyjściowego składu po nieudanym początku sezonu. Z jedenastki wypadł natomiast Szymon Jary, a pewne miejsce w składzie ma Mateusz Bodzioch. - Cieszy to, że wygrywamy, strzelamy bramki i ich nie tracimy. Przy każdym, kto by grał ten bilans wyglądałby podobnie - mówi Grolik.
W 8. kolejce jego ROW Rybnik pokonał Wisłę z Puławy, zdobywając dwa gole ze stałych fragmentów gry. - Jesteśmy z tego bardzo zadowoleni. Kiedyś nam to nie wychodziło, a teraz się udaje. Pracujemy nad tym. Dobrze, że strzelamy bramki z rzutów rożnych, czy rzutów wolnych. Wychodzi nam to, co trenujemy.
Rybniczanie rozprawili się z ekipą przyjezdnych po przerwie, kiedy w jedenaście minut trzykrotnie pakowali piłkę do siatki. Premierowa padła już w 49. minucie gry. To nie pierwsze piorunujące otwarcie drugiej odsłony w wykonaniu spadkowicza. - Mówimy sobie w szatni, że najpierw gramy spokojnie, później "siadamy" na przeciwniku, naciskamy i skutki są takie, że zdobywamy bramki na początku drugiej połowy - dowodzi obrońca.
Po godzinie gry gospodarze w pełni kontrolowali mecz i przeprowadzali kolejne ataki. - Złapaliśmy luz. Zostało kilka minut do końca i prowadziliśmy 3:0, więc grało się lżej, z chłodną głową. Można było pozwolić sobie na więcej, ale nigdy nie wolno zlekceważyć przeciwnika - przestrzega Grolik, który najpewniej wybiegnie na boisko w spotkaniu MKS-em Kluczbork.
- Jeśli pokonamy lidera, to zrobimy kroczek do przodu, ale musimy zagrać jeszcze lepiej. Dobrze się czujemy. O tym, że jesteśmy w gazie będziemy mogli powiedzieć po rundzie jesiennej, gdy będziemy w czubie tabeli - dodaje zawodnik z Rybnika.