W sezonie 2009/2010 Liverpool FC rywalizował w grupie z Fiorentiną, Olympique Lyon i Debreczyn VSC. The Reds mocno wówczas rozczarowali i z dorobkiem zaledwie siedmiu "oczek" zajęli trzecie miejsce w grupie. Na pożegnanie ulegli Włochom 1:2 na Anfield.
[ad=rectangle]
Na kolejny start w Lidze Mistrzów kibice Liverpoolu musieli czekać blisko pięć lat. Wreszcie w minionym sezonie ekipa Brendana Rodgersa finiszowała na drugim miejscu w tabeli Premier League i bezpośrednio zapewniła sobie przepustki do fazy grupowej.
- Jesteśmy mocno podekscytowani, ponieważ dla takiego klubu pięć lat to bardzo długa przerwa. Liga Mistrzów potrzebuje Liverpoolu, który jest jednym z najbardziej utytułowanych zespołów w Europie - przekonuje menedżer liverpoolczyków na łamach goal.com.
[i]
- Zasłużyliśmy na to, by ponownie być w tym miejscu. Ciężko pracowaliśmy przez kilka ostatnich lat, a teraz będziemy chcieli utrzymać wysoki poziom i wykonać kolejny krok naprzód. Podstawowy cel to wyjście z grupy i ponowne zakwalifikowanie się do Ligi Mistrzów[/i] - tłumaczy Rodgers.
- To będzie dla mnie wyjątkowe przeżycie. Pamiętam mój pierwszy mecz w roli menedżera Liverpoolu, kiedy mierzyliśmy się w rundzie kwalifikacyjnej Ligi Europejskiej z drużyną z Białorusi. Teraz ponownie emocje będą ogromne, ponieważ zagramy w Lidze Mistrzów na Anfield - przyznaje.
Liverpool nie znajduje się w najwyższej formie - w weekend nieoczekiwanie uległ u siebie 0:1 Aston Villi. Mimo to każde inne rozstrzygnięcie niż wysokie zwycięstwo The Reds na Ludogorcem Razgrad będzie ogromną niespodzianką.