Leszek Ojrzyński: Nienawidzę grać z Koroną w Kielcach

Po serii pięciu spotkań bez porażki Podbeskidzie musiało uznać wyższość swojego rywala. Niefortunnie dla trenera bielszczan złożyło się, że okazał się nim zespół z Kielc.

"Górale" przyjechali do stolicy woj. świętokrzyskiego z wiarą w kolejny sukces. Ewentualne zwycięstwo pozwoliłoby podopiecznym Leszka Ojrzyńskiego wskoczyć na ligowe podium. Pojedynek przeciwko Koronie znów jednak nie wyglądał tak, jakby sobie tego życzył opiekun gości. - Można to podsumować w taki sposób, że nienawidzę grać z Koroną przy Ściegiennego - mówił. Powód takiej opinii jest banalnie prosty. - 3 mecze, 3 porażki i do tego wszystkie przegrane jedną bramką. Zawsze są to jakieś dziwne mecze, tym razem również mogliśmy wycisnąć więcej z tego spotkania, ale się nie udało - dodał.
[ad=rectangle]
Poniedziałkowa rywalizacja na Kolporter Arenie nie była wielkim widowiskiem. Zamiast miłej dla oka gry, więcej było szarpania i stałych fragmentów. Nie obyło się również bez błędów. - Przy pierwszej bramce jeden z moich zawodników odbił piłkę, przy drugiej zmienił jej kierunek i po tych akcjach Korona strzeliła te dwie najważniejsze bramki - komentował Ojrzyński.

Były szkoleniowiec złocisto-krwistych bardzo żałował, że jego piłkarze zmarnowali kilka okazji do zdobycia gola. Głównym problemem był nie tyle brak skuteczności, co złe decyzje podejmowane w okolicach, bądź już w samym polu karnym kielczan. - W pierwszej połowie mieliśmy kilka sytuacji, bodajże w 13. minucie jeden z naszych zawodników zamiast strzelać przekładał sobie piłkę, podał do następnego, a to był 6 metr, gdzie powinno się postawić stempel i ta bramka może by nam więcej dała, ale tylko można gdybać.

Bielszczanie do meczu kończącego 8. kolejkę przystępowali z dużym spokojem. Co innego ich rywal, który zamykał ligową tabelę. - Trzeba pogratulować chłopakom i trenerowi, bo mieli trudny mecz i sprostali. Wracamy smutni do siebie i trzeba już myśleć o następnych spotkaniach. Musimy zagrać lepiej, bo nie ma co ukrywać, że ten mecz nie był najlepszy w naszym wykonaniu - zakończył 42-latek.

Źródło artykułu: