Twierdza Wrocław ciągle niezdobyta - relacja z meczu Śląsk Wrocław - Korona Kielce

Śląsk długo męczył się z Koroną Kielce, lecz ostatecznie zdołał skromnie pokonać przeciwnika. Było to już dwunaste spotkanie z rzędu WKS-u na własnym stadionie bez porażki.

- Oczekuję dobrej gry i zwycięstwa mojego zespołu. Sądzę, że na papierze jesteśmy faworytem - mówił Tadeusz Pawłowski, trener Śląska Wrocław. Jego podopieczni przed piątkowym meczem mogli się poszczycić tym, że nie przegrali wcześniejszych jedenastu spotkań na własnym stadionie, strzelili w nich dwanaście bramek, stracili tylko trzy. To musiało budzić uznanie. Zielono-biało-czerwoni ostatniej porażki na własnym obiekcie doznali 23 lutego w meczu z Ruchem Chorzów. A Korona? Była druga od końca w ligowej tabeli i dopiero w poprzedniej kolejce odniosła pierwsze zwycięstwo w tym sezonie.
[ad=rectangle]
Od początku spotkania do ataku ruszyli wrocławianie. Gospodarze już w 7. minucie powinni objąć prowadzenie, kiedy to po szybkiej kontrze Sebastian Mila idealnie dośrodkował do Pawła Zielińskiego, a ten mając przed sobą tylko bramkarza, nie zdołał skierować futbolówki do siatki. W kolejnych minutach kielczanie cofnęli się do defensywy, a Śląsk, głównie za sprawą Mili, wypracowywał sobie kolejne akcje. Zielono-biało-czerwonym brakowało jednak dokładności, albo tak zwanego ostatniego podania.

Podopieczni Ryszarda Tarasiewicza nie potrafili przeprowadzić groźnej akcji ofensywnej, więc ograniczali się głównie do strzałów z dystansu. Mariusz Pawełek nie dawał się jednak zaskoczyć. Jego koledzy z pola bili natomiast głową w mur. Pod koniec pierwszej połowy piłkarze WKS-u oddali co prawda na chwilę inicjatywę Koronie, ale kielczanie nie zdołali tego wykorzystać - nawet wówczas, gdy w katastrofalny sposób futbolówkę poza własnym polem karnym stracił Pawełek.

Druga połowa zaczęła się od mocnego uderzenia Korony. Efektowny strzał głową oddał bowiem Przemysław Trytko, lecz świetną interwencją popisał się bramkarz WKS-u, który zdołał wybić futbolówkę. Po wznowieniu gry podopieczni Ryszarda Tarasiewicza zdecydowanie odważniej ruszyli do ataku. Nie trwało to jednak długo.

Gospodarzom brakowało natomiast pomysłu na przeprowadzenie kolejnych akcji ofensywnych. Nim upłynęła godzina spotkania, Tadeusz Pawłowski na boisko wpuścił dwóch nowych zawodników. Spodziewany efekt zmiany przyniosły w 72. minucie. Wówczas świetnie dysponowany ostatnio Krzysztof Ostrowski idealnie zagrał do Flavio Paixao, który minął rywala w polu karnym i z ostrego kąta zmieścił piłkę w siatce!

Do końca meczu wynik nie uległ już zmianie. Śląsk tym samym umocnił swoją Twierdzę Wrocław, a sytuacja kielczan w tabeli nie jest godna pozazdroszczenia.

Śląsk Wrocław - Korona Kielce 1:0 (0:0)
1:0 - Flavio Paixao 72'

Składy:

Śląsk Wrocław: Mariusz Pawełek - Paweł Zieliński, Piotr Celeban, Tomasz Hołota, Dudu Paraiba, Lukas Droppa, Krzysztof Danielewicz (59' Tom Hateley), Robert Pich (84' Juan Calahorro), Sebastian Mila, Flavio Paixao, Mateusz Machaj (58' Krzysztof Ostrowski).

Korona Kielce: Vytautas Cerniauskas - Paweł Golański (26' Boliguibia Ouattara), Piotr Malarczyk, Radek Dejmek, Kamil Sylwestrzak, Jacek Kiełb, Vlastimir Jovanović (82' Olivier Kapo), Kyryło Petrow, Vanja Marković (46' Michał Janota), Siergiej Pilipczuk, Przemysław Trytko.

Żółte kartki: Siergiej Pilipczuk, Paweł Golański, Radek Dejmek (Korona) oraz Krzysztof Danielewicz, Juan Calahorro (Śląsk).

Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków).

Widzów: 7669.
[event_poll=28275]

Komentarze (4)
DexterCK
19.09.2014
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Remis 0:0 byłby dużo bardziej sprawiedliwy ale co zrobić, jak pech to pech. 
pawbed
19.09.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ostrowski pozytywnie wypada w roli dżokera. Na plus, że trener Pawłowski nie robi z niego obrońcy.