PP: Z nieba do piekła - relacja z meczu Flota Świnoujście - PGE GKS Bełchatów

Prowadząca po pierwszej połowie Flota ostatecznie przegrała z PGE GKS Bełchatów 1:2 i pożegnała się z Pucharem Polski. Gola na wagę awansu zdobył w 92. minucie Michał Mak.

W poprzednim sezonie oba zespoły walczyły o ligowe punkty na zapleczu T-Mobile Ekstraklasy. Los chciał, że w 1/16 finału PP występujący już w ekstraklasie PGE GKS Bełchatów przyjechał do Świnoujścia walczyć o awans do kolejnej fazy turnieju "tysiąca drużyn".

Już w pierwszy sekundach meczu swojej szansy szukali gospodarze. Najpierw po dośrodkowaniu Rafała Grzelaka zakotłowało się w polu karnym, a następnie po ładnej indywidualnej akcji Marek Opałacz obsłużył podaniem Sebastiana Olszara, który niedokładnie dogrywał piłkę do swoich kolegów. W 10. minucie mogło dojść do kuriozalnego gola. Paweł Baranowski nie porozumiał się ze swoim bramkarzem i zbyt mocno głową dogrywał mu piłkę. Swoją szansę wyczuł Charles Nwaogu, który podążył za mijającą Emilijusa Zubasa piłką i tylko dzięki ofiarnej interwencji golkipera bełchatowian, bramka nie padła.

Przewaga Wyspiarzy robiła się coraz wyraźniejsza i momentami można było się zastanawiać, która z drużyn gra w ekstraklasie, a która w pierwszej lidze. Szczęśliwie dla gości Flocie brakowało skutecznego wykończenia akcji. Tak, też było w 29. minucie, kiedy po zagraniu wzdłuż bramki Grzelaka, z piłką minął się zarówno Olszar jak i Nwaogu. Minutę później wszyscy widzieli już piłkę w siatce, jednak Opałacz będąc oko w oko z Zubasem fatalnie przestrzelił. W odpowiedzi piłki do pustej bramki nie potrafił skierować Bartosz Ślusarski. Kanonada niewykorzystanych sytuacji musiała mieć w końcu swój kres. W 31. minucie z kontrą wyszli Olszar i Nwaogu, ten pierwszy dograł przed bramką do Nigeryjczyka, który o mały włos, a nie ulokowałby piłki do... pustej bramki. Tak się jednak nie stało i przy olbrzymim szczęściu świnoujścianie wyszli na prowadzenie.

W 38. minucie Kamil Poźniak dobrze dograł do Błażeja Telichowskiego, z piłką minął się Marcin Skrzeszewski, lecz zawodnik GKS-u nie wykorzystał swojej szansy i zamiast do bramki, skierował piłkę w boczną siatkę. Ostatnie minuty pierwszej odsłony pokazały, że połowa ta kosztowała sporo sił obie jedenastki. Interwencja golkipera Wyspiarzy zakończyła pierwsze 45 minut.

Flota w pierwszej połowie zdecydowanie zasłużyła na gola
Flota w pierwszej połowie zdecydowanie zasłużyła na gola

Początek drugiej części dość senny, lecz w 49. minucie kibiców rozbudziła świetna akcja Floty. Najpierw Grzelak dograł do Olszara, ten technicznie piętką obsłużył podaniem Opałacza, który zszedł w pole karne i potężnym uderzeniem sprawdził umiejętności Zubasa, który zdołał jedynie odbić piłkę. Tam gdzie powinien, znalazł się Nwaogu, jednak jego uderzenie z trudem obronił Litwin.

Podopieczni Kamila Kieresia szukali swoich okazji, jednak z ich akcji nic nie wynikało. Najpierw Baranowski główkował ponad bramkę, a następnie podobnie zachował się Poźniak. W 66. minucie chwilę po wejściu na boisko swoją okazję miał Sebastian Kamiński, który po podaniu Olszara uderzył obok bramki. W odpowiedzi lewą stroną podążył Michał Mak, który wbiegł w pole karne i trafił w słupek, piłka wyszła na jedenasty metr, gdzie stał niepilnowany Łukasz Wroński, który bez najmniejszych problemów umieścił piłkę pod poprzeczką.

W 71. minucie po dośrodkowaniu Grzelaka piłka odbiła się od Sebastiana Zalepy w taki sposób, że Zubas końcówkami palców uchronił swój zespół przed utratą bramki. Po kilkunastu słabych minutach w końcu przed szansą stanęli gospodarze, a dokładnie Opałacz, po którego strzale Zubas wybił piłkę na rzut rożny. Z przewagi, którą mieli podopieczni Tomasza Kafarskiego nic nie pozostało. Mecz się wyrównał, a poziom sportowy obniżył. W 88. minucie Kamiński zamiast w bramkę, uderzył w pobliżu bramy wejściowej. W doliczonym czasie gry, kiedy wszyscy szykowali się już na dogrywkę, Mak otrzymał piłkę w polu karnym i tuż przy słupku umieścił piłkę w siatce. Gospodarze próbowali jeszcze odpowiedzieć, lecz strzał Olszara został zablokowany i tym samym zakończyła się przygoda Floty w Pucharze Polski.

Po meczu powiedzieli:

Kamil Kiereś (PGE GKS Bełchatów): Szacunek dla moich zawodników za awans do kolejnej rundy. Graliśmy z trudnym rywalem, a sam mecz stał na dobrym poziomie. Obserwując rozgrywki pierwszej ligi można zauważyć, że Flota jest zespołem dobrze zorganizowanym. W ostatnich meczach rywale pokazywali swoją jakość i dzisiaj również ją pokazali. Oprócz trudnych warunków, które postawili nam gospodarze, to po straconej bramce graliśmy pod dużą presją. Słowa uznania należą się moim piłkarzom za determinacje i chęć odrobienia strat.

Tomasz Kafarski (Flota Świnoujście): Po raz kolejny mieliśmy mecz do skończenia, ale znów w kluczowych sytuacjach zabrakło zimnej krwi. Bełchatowianie prowadzili grę, bo my celowo im na to pozwoliliśmy. Mieliśmy swój plan na ten mecz, który dał nam kilka dogodnych sytuacji podbramkowych i brak skuteczności zadecydował o tym, że nie było dogrywki. Z drugiej strony zarówno my trenerzy jak i pewnie piłkarze nastawiliśmy się już na dodatkowe 30 minut, i ten brak koncentracji w ostatniej akcji spowodował, że ta przegrana bardzo nas smuci. Widać było po chłopakach, że bardzo mocno chcą awansować. Tym razem się jednak nie udało i mamy parę dni, żeby podnieść morale, i przygotować się do następnego spotkania.

Flota Świnoujście - PGE GKS Bełchatów 1:2 (1:0)
1:0 - Charles Nwaogu 31'
1:1 - Łukasz Wroński 67'
1:2 - Michał Mak 90+2'

Składy:

Flota: Marcin Skrzeszewski - Łukasz Sołowiej, Michał Stasiak, Sebastian Zalepa, Rafał Grzelak, Paweł Lisowski, Marek Niewiada, Dawid Kort, Marek Opałacz, Sebastian Olszar, Charles Nwaogu (Sebastian Kamiński 65').

PGE GKS: Emilijus Zubas - Szymon Sawala, Paweł Baranowski, Błażej Telichowski, Marcin Flis - Damian Szymański (Pavel Komolov 58'), Patryk Rachwał (Piotr Witasik 90+2), Łukasz Wroński, Kamil Poźniak, Michał Mak, Bartosz Ślusarski.

Żółte kartki: Olszar (Flota) oraz Rachwał, Baranowski, Wroński (PGE GKS).

Sędzia: Wojciech Krztoń (Olsztyn).

Widzów: 700.

Komentarze (0)