Po zwolnieniu Joaquima Machado, Lechia Gdańsk poszukuje nowego trenera. Na giełdzie transferowej pojawiają się nazwiska zarówno Polaków, jak i obcokrajowców. - Ja nie klasyfikuję tego w kategoriach trener polski, czy zagraniczny. Lechię musi objąć dobry szkoleniowiec, który w sposób skuteczny potrafi zapanować nad drużyną i stworzyć konkretne, optymalne warunki, by drużyna osiągnęła przedsezonowy cel, jakim jest gra w europejskich pucharach - powiedział Bogusław Kaczmarek.
[ad=rectangle]
Do Lechii Gdańsk w okienku transferowym dołączyło wielu nowych zawodników, z których nie wszyscy zbliżyli się do debiutu w T-Mobile Ekstraklasie. - Lechia jest tutaj autentycznym współrekordzistą świata, obok Trabzonsporu, gdzie jest turecki właściciel zwalniający sztab szkoleniowy wagonami. Uważam, że do klubu musi przyjść dobry trener, który będzie miał wsparcie u ludzi, z którymi przyjdzie mu pracować w tej drużynie. Podstawową kwestią jest jednak to, że chciałbym wreszcie dowiedzieć się jaka jest długofalowa strategia i filozofia działania w tym klubie. Jest olbrzymi dysonans pomiędzy tym co się mówi, a tym co robi. W sporcie najważniejsze są takie czynniki, jak pasja, wiedza, kompetencje oraz podejmowanie decyzji w oparciu o nie. Wydaje mi się, że w Lechii brakuje korelacji pomiędzy tymi trzema składowymi - uważa były trener biało-zielonych.
Według Kaczmarka, najważniejsze dla Lechii jest jasne określenie kompetencji w klubie. - Nie do końca wiadomo kto za co jest nie współodpowiedzialny, a odpowiedzialny za to, co się dzieje w Lechii. Dla mnie podejmowanie decyzji zbiorowych, to żadna odpowiedzialność. W profesjonalnym klubie trzeba wytyczyć odpowiednią strategię działania i wyznaczyć cele, jakie trzeba osiągnąć. Wiele z tych elementów budzi u mnie wątpliwości. Chcę wiedzieć kto za co odpowiada, bo Lechia to nie tylko właściciele w postaci konsorcjum, ale i Grupa Lotos dająca 10 milionów złotych rocznie na klub oraz na szkolenie młodzieży, dochodzi do tego kilka milionów złotych od miasta, Energi, telewizji i innych sponsorów. Pan Kuchar nie wykładał pieniędzy na klub, a miał on wówczas 21-22 miliony złotych budżetu - zauważył doświadczony szkoleniowiec.
Mimo wielu transferów, drużyna zajmuje aktualnie miejsce w dolnej ósemce. - Wcześniej klub sprowadzał młodych chłopaków i zajął najpierw ósme, a następnie czwarte miejsce. Teraz budżet nie jest do końca znany. Czytałem jeden z artykułów, w którym przedstawiono jacy menedżerowie kryją się za transferami Lechii. Myślę, że klub nie powinien być budowany w taki sposób, a przede wszystkim w oparciu o zawodników, których drużyna potrzebuje na poszczególną pozycję. Mam duże wątpliwości, czy Lechia potrzebowała niektórych piłkarzy. Przykładem był mecz trzecio-, a de facto czwartoligowych rezerw z Gryfem Wejherowo, w którym do przerwy zawodnicy z pierwszego składu przegrywali 0:3, a jeden zawodnik gdańskiej drużyny na boisku miałby znaczący wpływ na budżet Gryfa. Myślę, że komuś się pomyliły pewne rzeczy. Chciałbym powtórzyć, że wszyscy zainteresowani, mający na uwadze i w sercu Lechię chcieliby wiedzieć kto za co w niej odpowiada. Moniz nie uciekł z powodów osobistych. Gdyby widział sens pracy w tym klubie, po tym jak zajął w glorii i chwale czwarte miejsce, mógłby kontynuować pracę. Teraz nie pracuje już w Monachium, ale gdyby porównał skład Lechii z tym, z którym miał do czynienia, na pewno trzy razy by się zastanowił. Najwyższy czas, by ludzie odpowiedzialni za Lechię przestali się czuć tylko współodpowiedzialni, a brali wszystko na siebie - zakończył Bogusław Kaczmarek.