Lechia Gdańsk przegrała ze Stalą Stalowa Wola i odpadła z rozgrywek Pucharu Polski. - Ku**a, każdy z nas musi się obudzić i ku**a zacząć grać porządnie w piłkę na miarę tego, co tu jest. Mam nadzieję, że ludzie rozumieją o co mi chodzi. Lepszy wynik musi być - mówił po spotkaniu Mateusz Bąk, który pełnił funkcję kapitana Lechii. - To nie jest istotne teraz czy ja popełniłem błąd czy nie. Najważniejsze jest to, że daliśmy ciała - dodał.
[ad=rectangle]
- Jakie słowa mają się cisnąć na usta... Nie wiem co powiedzieć, jestem zdruzgotany, jestem załamany. Hańba, kompromitacja. Można przepraszać, a żadne słowa nie naprawią tego, co się wydarzyło. Jeżeli mieliśmy się odbudować, a przegrywamy na Stalowej... Nie ma żadnych tłumaczeń, gorący teren, niegorący teren, Puchar Polski, przypadek, nie przypadek. Kur**a mać, my tu przyjechaliśmy jako kur**a Lechia, która ma grać o europejskie puchary, a dostajemy baty od Stalówki i nie nie możemy strzelić więcej niż jednej bramki - kontynuował bramkarz.
Bramkarz Lechii w dosadnych słowach mówił po postawie Lechii. - Zaczynając ode mnie, kończąc na osiemnastym zawodniku, każdy powinien dostać kopa w dupę, no bo kur**a mać. Lechia aspiracje ma wielkie, ciągle się mówi o jakimś potencjale, który nie wiadomo jaki jest w drużynie i mamy grać o europejskie puchary, a dostajemy baty w I rundzie Pucharu Polski - powiedział Bąk.
Po meczu Lechiści nasłuchali się mocnych słów od swoich kibiców. - Nie dziwię się tym słowom, które padły ze strony kibiców, a wiem, że jak tak dalej może być, to takie słowa to może być tylko przedsionek. Przepraszam, dziękuję - podsumował bramkarz.