- Uważam, że wynik nie odzwierciedla tego, że byliśmy słabsi od przeciwnika. Podjęliśmy walkę z bardzo dobrą drużyną, graliśmy lepiej od Śląska w I połowie. Jestem dumny z chłopaków, że zostawiliśmy zdrowie na boisku i to było widać. Myślę, że nie ma co do tego meczu wracać. Przed sobą mamy ligę i ona jest dla nas najważniejsza - powiedział Mariusz Rybicki, pomocnik Widzewa Łódź.
[ad=rectangle]
Dla 21-letniego zawodnika było to pierwsze spotkanie od blisko miesiąca, gdyż w poprzednich tygodniach zmagał się z kontuzją. Rybicki mógł w dobrym stylu powrócić do wyjściowego składu, gdyż był bliski zdobycia bramki. Jednak były młodzieżowy reprezentant Polski nieczysto trafił w piłkę. - Widziałem, że bramkarz wyszedł i chciałem go lobować. Ale niestety źle uderzyłem w piłkę, ciężko to nawet nazwać uderzeniem i trafiłem w bramkarza. Ale niestety, co mam więcej powiedzieć? Szkoda niewykorzystanych sytuacji. Teraz skupiam się na kolejnym meczu i w nim postaram się coś strzelić - mówił.
Czerwono-biało-czerwoni wystąpili we wtorkowym spotkaniu w nieco zmienionym składzie i na tle Śląska Wrocław zaprezentowali się lepiej, niż to miało miejsce w niektórych I-ligowych zmaganiach. - Na pewno gra z drużyną z T-Mobile Ekstraklasy jest inna. To inna kultura gry i było to widać gołym okiem. W I lidze gra się bardziej fizycznie i trzeba zdecydowanie na tym bazować. Pokazaliśmy, że możemy pograć piłką i jako pierwsi strzelić bramkę. To może być dobre przełożenie na mecze ligowe - przyznał.
W nadchodzącej kolejce I ligi, łodzianie zmierzą się na z Chojniczanką Chojnice, do której tracą dwa punkty. Jak mówi wychowanek łódzkiego SMS-u, jego drużynę czekają już tylko i wyłącznie ciężkie spotkania. - Każdy mecz jest bardzo ważny. Teraz jesteśmy w takiej sytuacji, że dla nas każdy mecz będzie niesamowicie istotny. Jedziemy do Chojnic po trzy punkty, nic innego nie bierzemy pod uwagę - zapowiedział.
W ostatnim czasie wokół zespołu czterokrotnych mistrzów Polski jest ciężka atmosfera, a to głównie za sprawą nie najlepszych wyników widzewiaków. - Nie da się ukryć, że atmosfera jest gęsta. Trochę to smutne. Ale nie ma co się dziwić, nie ma wyników, nie ma tej pozytywnej atmosfery. Trzeba w końcu pokazać sobie, kibicom i wszystkim dookoła, że stać nas na to, abyśmy wygrywali. To jest najważniejsze - powiedział.
Kibice Widzewa Łódź od kilku spotkań domagają się zwolnienia szkoleniowca łódzkiego klubu, Włodzimierza Tylaka. - To my biegamy na boisku, to my walczymy i do nas również to trafia, nie tylko do trenera. Tak jak mówiłem, to co dzieje się na boisku, zależy od nas, a nie trenera. To najpierw my musimy pokazać, że umiemy grać w piłkę, a nie zganiać winę na trenera - zakończył.