- Bramki padały po błędach, których najbardziej mieliśmy się wystrzegać. Wypadliśmy w Poznaniu podobnie jak jakiś czas temu Zawisza Bydgoszcz. Nie byliśmy niestety drużyną. Każdy z moich zawodników jest w stanie grać lepiej niż w tym meczu i musimy teraz solidnie popracować, by tę właściwą formę odzyskać - stwierdził Kamil Kiereś.
- Znaleźliśmy się w trudnym momencie, ale Lech też takie przeżywał. To nieodłączony element futbolu. Czeka nas poważna analiza i na pewno nie potraktujemy tej porażki jako zwykłego wypadku przy pracy. Takie podejście do sprawy byłoby niebezpieczne i nikomu na to nie pozwolę - dodał opiekun gości.
[ad=rectangle]
Niektóre drużyny - jak choćby Zawisza - przegrywały w stolicy Wielkopolski ze względu na zbyt ofensywną taktykę. Czy podobnie było z PGE GKS? - Uważam, że nie, bo wyjściowy skład w środku pola był nawet dość defensywny. Dopiero w drugiej połowie - gdy dokonałem zmian - sytuacja była nieco inna i niestety zapłaciliśmy kolejnymi golami dla rywala - stwierdził Kiereś.
W składzie poznaniaków było w niedzielę sporo absencji, ale to nie miało żadnego wpływu na nastawienie beniaminka. - Denerwowało mnie trochę upatrywanie naszych szans w tym, że rywal był osłabiony. Dotąd zbieraliśmy punkty nie dlatego, że przeciwnicy mieli problemy, lecz po prostu my spisywaliśmy się dobrze. Jadąc do Poznania też liczyliśmy na swoją formę, a nie inne czynniki - zaznaczył trener.