PP: Błękitni z rollercoastera do ćwierćfinału! - relacja z meczu Błękitni Stargard Szczeciński - GKS Tychy

II-ligowiec ze Stargardu Szczecińskiego został pierwszym ćwierćfinalistą Pucharu Polski po zwycięstwie 3:2 z GKS-em Tychy. Wywalczył historyczny awans w szalonych okolicznościach.

Błękitni Stargard Szczeciński przystąpili do meczu jako niepokonani od sierpnia i z nadziejami, że skorzystają z przyjaznej drabinki Pucharu Polski. Ich sytuacja w II lidze jest spokojna, więc mogli oszczędzić wiekowych zawodników na środę. Jeden z nich, weteran boisk - Robert Gajda był absolutnie pierwszoplanową postacią przed przerwą. GKS Tychy nie radził sobie z nim i ratował się licznymi faulami.
[ad=rectangle]
Na samym początku rywalizacji Gajda wywalczył rzut wolny w bocznym sektorze boiska i zakotłowało się w polu karnym gości. Najbliżej piłki znalazł się Piotr Wojtasiak, jednak został przyblokowany w ostatnim momencie. W 21. minucie jeszcze raz Gajda, tym razem jako nieskuteczny egzekutor po dośrodkowaniu Michała Magnuskiego z prawego skrzydła. Samotny w polu karnym napastnik powinien trafił głową do siatki.

Pierwszy fragment rywalizacji był trudny dla faworyta z Tychów. Ważną rolę odegrali po kwadransie Hubert Otręba i Wojciech Trochim, którzy poukładali grę w środku pola i zepchnęli Błękitnych na własną połowę. Jeszcze w 24. minucie Smółka i Trochim zepsuli kontratak, ale w 24. minucie tyszanie skorzystali z jednej z licznych drzemek Ariela Wawszczyka i wyszli na prowadzenie. Pavol Ruskovsky wbiegł prawym skrzydłem i dograł płasko na 10. metr, gdzie Smółka dopełnił formalności.

Podopieczni Krzysztofa Kapuścińskiego nie załamali rąk po stracie gola i ponownie zaatakowali. Jeszcze w 32. minucie mieli pecha do kwadratu, gdy futbolówka obiła dwa słupki po uderzeniu Wojciecha Fadeckiego. W końcu jednak Robert Gajda wyrównał stan rywalizacji z rzutu karnego po zagraniu ręką Sergejsa Kozansa. Była 43. minuta, więc wydawało się, że od drugiej połowy mecz zacznie się "od początku". Nic bardziej mylnego - jeszcze przed przerwą Marcin Radzewicz wbiegł w tempo w pole karne i płaskim strzałem z ostrego kąta wbił gola na 1:2 do szatni.

Ta bramka warunkowała wydarzenia tuż po wznowieniu. Przemysław Cecherz wprowadził korekty w ustawieniu, a Błękitni nie mogli przebić się ze składnym atakiem. Pomógł im stały fragment w 59. minucie, a konkretnie rzut wolny, z którego bajecznym rogalem popisał się Wojciech Fadecki. Goście ustawili beznadziejnie mur, ale nie obniża to noty za uderzenie na 2:2. II-ligowiec wyrównał po raz drugi i tym razem nie dał się szybko zaskoczyć.

Trenerzy obu drużyn sięgnęli po swoich super jokerów: Macieja Kowalczyka oraz Sebastiana Inczewskiego. Czekali oni na swoją szansę w ukryciu, a tempo generalnie spadło. Piłkarze mieli trochę dość rollercoastera i zaczęli grać ostrożnie. Na dogrywkę nie mieli wyraźnie ochoty szkoleniowcy, którzy do 80. minuty wykorzystali komplet zmian. Nosem wykazał się Krzysztof Kapuściński, który wprowadził na boisko Bartłomieja Zdunka.

Właśnie Zdunek w 85. minucie dał Błękitnym prowadzenie 3:2 mocnym strzałem po podaniu Łukasza Kosakiewicza. Publiczność oszalała ze szczęścia, ponieważ po kilku bezowocnych atakach tyszan Paweł Pskit gwizdnął po raz ostatni. Klub ze Stargardu Szczecińskiego zagra w ćwierćfinale Pucharu Polski pierwszy raz w historii! Czeka teraz na zwycięzcę w konfrontacji Ostrovii 1909 Ostrów Wlkp. z Cracovią.

Błękitni Stargard Szczeciński - GKS Tychy 3:2 (1:2)
0:1 - Paweł Smółka 24'
1:1 - Robert Gajda (k.) 43'
1:2 - Marcin Radzewicz 45'
2:2 - Wojciech Fadecki 59'
3:2 - Bartłomiej Zdunek 85'

Składy:

Błękitni: Ufnal - Kosakiewicz, Pustelnik, Liśkiewicz, Wawszczyk - Fadecki (79' Zdunek), Wojtasiak (52' Flis), Poczobut, Gajda, Gutowski - Magnuski (67' Inczewski).

GKS Tychy: Misztal - Wawrzynkiewicz, Kopczyk (68' Kopczyk), Kozans, Mączyński - Ruskovsky (79' Wodecki), Bocian, Otręba, Trochim, Radzewicz - Smółka (63' Kowalczyk).

Żółta kartka: Ruskovsky (GKS Tychy).

Sędzia: Paweł Pskit (Łódź).

Źródło artykułu: