Spowiedź Sebastiana Mili: "Jestem mega zadowolony, że jestem Polakiem"

Sebastian Mila swoimi występami z Niemcami i Szkocją zachwycił i urzekł Polaków. Piłkarz, który jeszcze nie tak dawno temu miał ogromne problemy, teraz jest w rewelacyjnej formie.

Artur Długosz
Artur Długosz
Sebastian Mila ostatnio jest we wszystkich mediach. Piłkarz Śląska Wrocław urzekł wszystkich Polaków, a jego radość po bramce strzelonej Niemcom była tak spontaniczna, że porwała tłumy. - Jak Sebastian strzelił bramkę, to moja żona oszalała. Tak krzyczała, że ją troszeczkę musiałem uspokajać - mówił jego trener klubowy. Tadeusz Pawłowski nie tak dawno temu wypomniał mu problemy z wagą. Mila zacisnął zęby, wziął się za siebie i pod okiem swojego trenera doszedł do życiowej formy. Sam mówi, że tak rewelacyjnie nie czuł się jeszcze nigdy. O Mili można pisać długo, a jego piłkarska kariera to temat na dobrą książkę. Pomocnik WKS-u nie ma problemów z tym, aby mówić o tym, co wydarzyło się w jego życiu przed ostatnie kilka miesięcy. Teraz natomiast chodzi o uśmiechnięty od ucha do ucha. Ma powody.
- To jest fantastyczne uczucie być w gronie 25 reprezentantów kraju przed meczami eliminacyjnymi. Skandowanie Twojego nazwiska na meczu... Niesamowita oglądalność, zainteresowanie, a także i pozytywna otoczka wokół reprezentacji w ostatnich dniach. Nie ma chyba teraz człowieka, który by nie chciał w tej reprezentacji występować. Rywalizacja jest ogromna. Wiem, jak wielu zawodników chciałoby się w tej kadrze znaleźć. Będzie teraz ciekawie przed kolejnymi powołaniami. Wierzę, że trener po raz kolejny przygotuje mnie tak dobrze, że uda mi się to powołanie dostać. Mam nadzieję, że nie stracę formy, będę się pilnował i tak jak do tej pory sumiennie do tego wszystkie podchodził. Bycie tam jest czymś wyjątkowym - mówi.

To on bowiem strzelił gola, który ostatecznie dobił Niemców i zapewnił nam historyczne zwycięstwo z tym przeciwnikiem. - To niesamowita prywatna euforia i ciężko się trochę w niej odnaleźć. To fantastyczny moment dla mnie. Strzelić gola na Stadionie Narodowym reprezentacji Niemiec, do tego bramkarz Neuer. To była odważna decyzja trenera Nawałki, który wysłał do mnie powołanie. To wszystko zapięło się w taką niewiarygodną klamrę. Gdyby nie trener Pawłowski... Będę mu wdzięczny do końca życia za to, że tak się to wszystko potoczyło. Mam ogromy szacunek za to, jak potrafił do mnie dotrzeć. Chłopaki z drużyny Śląska, którzy trzymają za mnie kciuki, dietetyczka. To są tak naprawdę bohaterzy dla mnie. Wspaniały czas mam teraz dzięki nim - podkreśla.

Sebastian Mila: Od meczu z Niemcami towarzyszy mi niesamowita prywatna euforia
Źródło: TVN24/x-news Mila nie jest podstawowym zawodnikiem kadry. Z Niemcami wszedł w końcówce, potem ze Szkocją dostał nieco więcej czasu. Piłkarz Śląska nie robi z tego żadnych problemów. - Reprezentacja to jest zupełnie coś innego. Tam zagranie minuty jest takie, jakby się grało całe spotkanie. Bycie w tym gronie, to nagroda. Doskonale rozumiem swoją rolę w drużynie. Zarówno w klubowej, jak i reprezentacji. Chcę, żeby trenerzy Pawłowski czy Nawałka wiedzieli, że mogą na mnie liczyć w każdej chwili. Obojętnie ile minut, to postaram się wykorzystać to do maksimum. Tak, jak teraz się starałem - komentuje.
Strzelił bramkę i porwał tłumy Strzelił bramkę i porwał tłumy
"Milowy" mógł zostać prawdziwym bohaterem całego kraju. W spotkaniu ze Szkocją popisał się niesamowitą akcją wypracowując sytuację Kamilowi Grosickiemu. - Akcja Sebastiana w meczu ze Szkocją? Myślę, że wszystkie telewizje na świecie ją pokazały. To był majstersztyk - mówi trener Pawłowski. Grosicki sytuacji jednak nie wykorzystał, uderzając w słupek. Po chwili dobijał sam Mila, lecz zrobił to bardzo, bardzo niedokładnie. - Wbrew pozorom to chyba ja miałem łatwiejszą sytuację. Źle obliczyłem prędkość piłki. Wierzę w to, że w trener Pawłowski mnie jeszcze trochę doładuje, że będę mógł te parę lat grać na takim wysokim poziomie. To jest jednak wciąż krótko i mało. Wolałbym jednak takie sytuacje wykorzystywać. Co do Kamila Grosickiego, wiedziałem, że to on tam jest i wiedziałem, że zrozumie tę myśl tego podania. Czasami po prostu zna się jakiegoś zawodnika i wie się, jakie on piłki lubi. Wiedziałem, że dzięki temu możemy fajną akcję zrobić. Centymetrów zabrakło, żeby przy jego strzale piłka wpadła do bramki. Przy moim, to w kilometrach można liczyć - mówi szczerze sam Mila.
Czy Sebastian Mila powinien grać w podstawowym składzie reprezentacji Polski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×