Patryk Małecki wypracował drugiego gola w sobotnim meczu. Umiejętnie zbiegł ze skrzydła, znalazł sobie miejsce przed polem karnym i po jego strzale Krzysztof Pilarz niefortunnie zbił piłkę pod nogi Takuyi Murayamy. Japończyk dopełnił formalności. - Szkoda, że nie wpadło bezpośrednio, ale wyszła fajna asysta. Staram się w końcu trafić w lidze, ale nieważne kto strzela, a ważne, że gol dał nam trzy punkty. Były nam one potrzebne po blamażu w Białymstoku - powiedział Małecki po zwycięstwie 2:1.
[ad=rectangle]
Pomocnik pobiegł fetować bramkę pod trybunę krytą. Publika zareagowała skandowaniem jego nazwiska. - Czuję wsparcie od kibiców. Podobnie było w meczu z Zawiszą, kiedy chcieli, żebym strzelał rzut karny, ale trener Wdowczyk wybrał Łukasza Zwolińskiego. Niezależnie od tego, czy jest dobrze czy źle zostawiam serce na boisku. Dziękuję kibicom za wsparcie, że są z nami na stadionie, a nie na przykład oglądają w telewizji Gran Derbi - uśmiechał się Małecki.
Były zawodnik Wisły Kraków nie podgrzewał się specjalnie na Cracovię. - Teraz spotkania z tym przeciwnikiem nie mają dla mnie takiego znaczenia, jak w czasach gdy byłem w Krakowie i były to mecze podwyższonego ryzyka ze względu na derby. Cracovia stała się dla mnie normalnym rywalem - powiedział, po czym dziennikarze przypomnieli, że także sympatycy Pogoni nie darzą sympatią Pasów. - Dlatego starałem się zrobić wszystko, żeby wygrać i dać im satysfakcję. Wiadomo, że kibice nie lubią się wzajemnie, bo kiedyś został zabity chłopak z Pogoni. Nie dziwię im się - dodał.
Dla Pogoni Szczecin sobotnia wiktoria była pierwszą pod wodzą Jana Kociana. - Trudno powiedzieć, czy nowy trener wniósł już coś świeżego do zespołu. Mieliśmy kilka treningów taktycznych, ale potrzeba jeszcze czasu, aby logikę trenera Kociana zrozumieć. Z meczu na mecz będzie coraz lepiej - opowiadał o następcy Dariusza Wdowczyka. Ten drugi zaaprobował pozyskanie Małeckiego do klubu ze Szczecina.
- Szkoda, że nie ma go z nami, ale takie jest życie. Muszę podziękować trenerowi Wdowczykowi za zaufanie, za to że mnie ściągnął do Szczecina i mogłem się przy nim rozwijać. Nastąpiła zmiana i mamy nadzieję, że zrobimy fajne wyniki i postęp w grze - zapowiedział Małecki. Pierwsza okazja nadarzy się bardzo szybko. W ciągu tygodnia Pogoń zagra następne dwa mecze: pucharowy z Legią Warszawa i ligowy z Górnikiem Zabrze.
- W żadnym z tych spotkań nie stoimy na straconej pozycji. Nie czuję już stresu przed Legią. Rozegrałem wiele meczów czy to przeciw niej czy przeciw Lechowi Poznań i do każdego przeciwnika podchodzę z szacunkiem, ale bez strachu. Jeżeli pokażemy charakter i będziemy biegać za dwóch - jest szansa na awans w Pucharze Polski. Następnie ruszamy do Zabrza i wydaje mi się, że tam będzie jeszcze trudniej niż w Warszawie.