Paulus Arajuuri do Lecha Poznań trafił rok temu. Początkowo wydawało się, że może być solidnym wzmocnieniem, ale po serii kontuzji nie mógł dojść do optymalnej formy i gdy dostawał szanse gry, to prezentował się słabo. Ostatnio rzadko pojawiał się na boisku. Maciej Skorża zapowiedział, że Fin zostanie jeszcze w tej rundzie sprawdzony i w spotkaniu z Jagiellonia Białystok wyszedł na boisko w pierwszym składzie.
[ad=rectangle]
Już w 4. minucie był bliski zdobycia gola, gdy trafił w poprzeczkę. W tej sytuacji zabrakło szczęścia, ale później miał go jeszcze mniej. Po akcji Patryka Tuszyńskiego Barry Douglas tak niefortunnie wybijał piłkę, że ta odbiła się od Arajuuriego i wpadła do bramki Lecha. Fin zaliczył więc samobójcze trafienie, lecz nie można go za nie winić. - Nie wiem co się wydarzyło w tej sytuacji. Taka jest piłka nożna. To był stuprocentowy pech - opowiadał po mecz obrońca Kolejorza.
Arajuuri zebrał po tym meczu dobre opinie, bo wielokrotnie przerywał akcje rywali. - Czułem się w tym meczu świetnie - przyznał lechita. Bardzo prawdopodobne, że w niedzielnym meczu ze Śląskiem Wrocław 24-letni zawodnik znów wybiegnie w pierwszym składzie. - To pytanie do trenera. Obecnie najważniejsze jest, że wygraliśmy z Jagiellonią. Od piątku myśleć będziemy o meczu ze Śląskiem - dodał Arajuuri.
Fiński obrońca odczuł trudy czwartkowego meczu. Narzekał na bóle w kostce, ale uraz ten nie powinien być poważny.
Z dobrego występu Arajuuriego zadowolony był Maciej Skorża. - Ostatnio odbyłem z Paulusem długą rozmowę w cztery oczy. Przekonywał mnie, że jest w dobrej formie i musi dostać szansę. Otrzymał ją i wykorzystał. Jest nam potrzebny, bo najprawdopodobniej Marcina Kamińskiego straciliśmy na dłużej - zakończył trener Lecha.