Stałe fragmenty gry Cracovii? Mit i przypadek

W ostatnich tygodniach T-Mobile Ekstraklasę obiegła wieść o rzekomo nowej broni Cracovii Roberta Podolińskiego - stałych fragmentach gry. Sprawdziliśmy, jak to wygląda w rzeczywistości.

W tym artykule dowiesz się o:

W 13 dotychczas rozegranych meczach ligowych Cracovia zdobyła tylko 13 bramek, tracąc ich 20. Mniej goli od Pasów strzelili tylko piłkarze Korony Kielce (9), Ruchu Chorzów (10) i PGE GKS Bełchatów (12). Z drugiej strony więcej bramek od krakowian stracili tylko zawodnicy Korony Kielce (21), Podbeskidzia Bielsko-Biała (22), Zawiszy Bydgoszcz (34), a tyle samo Lechii Gdańsk i Górnika Łęczna.
[ad=rectangle]
Cztery z 13 ligowych bramek Cracovia zdobyła po stałych fragmentach gry, a jeśli licząc jednego gola strzelonego z rzutu karnego, to ze SFG Pasy zaliczyły pięć trafień - to stosunkowo wysoki, bo 39-procentowy odsetek, ale każdy medal ma dwie strony: pięć bramek ze SFG w 13 kolejkach oznacza, że tylko osiem z pozostałych goli Pasy potrafiły zdobyć "z gry". W 13 meczach.

Dodając do 13 ligowych spotkań dwa mecze Pucharu Polski, w których Cracovia zdobyła cztery bramki (wszystkie "z gry"), stwierdzenie, że Pasy są mocne w stałych fragmentach gry, jest już sporym nadużyciem, z którego korzysta też sam trener Robert Podoliński.

Do mitu stałych fragmentów gry opiekun Pasów odwołał się też po środowym meczu z Ostrovią Ostrów Wielkopolski (2:1), w którym III-ligowcy zdobyli bramkę po świetnie rozegranym rzucie rożnym, a po innych kornerach i rzutach wolnych siali popłoch w polu karnym Cracovii.

- Proszę zwrócić uwagę, że my zdobywamy bardzo dużo bramek po stałych fragmentach gry, a to był pierwszy mecz, w którym mieliśmy problemy z obroną przy nich. Stałe fragmenty są naszym dużym atutem i to widać po statystykach - stwierdził Podoliński.

Tymczasem Pasy zdobyły w tym sezonie cztery bramki po rozegraniach SFG, ale cztery gole po SFG również straciły. Oprócz meczu z Ostrovią w ten sposób krakowianie stracili też bramki w lidze z Górnikiem Zabrze i Podbeskidziem Bielsko-Biała oraz w 1/16 finału Pucharu Polski z Okocimskim Brzesko.

Mit SFG Cracovii upada całkowicie po analizie sytuacji, w których krakowianie zdobyli bramki po rzutach rożnych i wolnych. Nikt nie ma wątpliwości, że stałe fragmenty w ofensywie to boiskowe zdarzenia, które najłatwiej zaplanować, tymczasem trzy z czterech goli strzelonych przez Pasy po SFG to dzieła przypadku: błędu sędziego lub niesubordynacji zawodników, którzy zdobyli bramki, ignorując założenia trenera i będąc w miejscach, w których nie powinno ich po prostu być.

Pierwszą bramkę po SFG Cracovia zdobyła w meczu 4. kolejki z Koroną Kielce, gdy Marcin Budziński zamienił na gola dośrodkowanie Łukasza Zejdlera z rzutu wolnego. Niepodważalna była w tym jednak "zasługa" sędziego asystenta Pawła Gila, który nie dostrzegł, że w sprawnie zastawioną pułapkę offsajdową Korony dało się złapać pięciu (!) zawodników Cracovii w tym "Budzik", który zdobył gola (zdjęcie powyżej).

Drugie trafienie Cracovii po SFG to gol Denissa Rakelsa w meczu 8. kolejki z Górnikiem Łęczna. Oddajmy głos samemu strzelcowi: - Centra "Budzika" była bardzo dobra, ale miałem nie wchodzić na ten rzut rożny, bo trener mówił, żebym został przed polem karnym. Zaryzykowałem i się opłaciło - jestem zadowolony. Nie miało mnie tam być, bo moim obowiązkiem przy rzutach rożnych jest stać przed "16", ale pomyślałem: "dobra, wejdę". I udało się.

Z identyczną sytuacją mieliśmy do czynienia przy golu Adama Marciniaka w meczu z Ruchem Chorzów. Obrońca Cracovii zignorował założenia i zamiast według planu po centrze Marcina Budzińskiego zamykać akcję, złamał schemat dublując pozycję Dariusza Zjawińskiego w centrum pola karnego i głową skierował piłkę do siatki Niebieskich.

Jedynie w 188. derbach Krakowa z Wisłą Pasy zdobyły bramkę ze stałego fragmentu gry zaplanowanego "od A do Z", gdy po dośrodkowaniu Mateusza Cetnarskiego z rzutu rożnego Miroslav Covilo głową pokonał Michała Buchalika.

Komentarze (0)