Paweł Golański: Udowodniliśmy, że potrafimy grać w piłkę
- Zrealizowaliśmy założenia trenera w 100 procentach - mówił po zwycięstwie z Wisłą Kraków były reprezentacyjny obrońca. Czy Koronie będzie łatwiej w kolejnych spotkaniach o regularne punktowanie?
Sebastian Najman
- Chciałbym to zwycięstwo zadedykować rodzicom naszego kibica, który został zasztyletowany. Osoby, które są związane z klubem wiedzą, że te mecze są traktowane jak derby, tym bardziej w głowach było to, że musimy dać z siebie maksa - rozpoczął swoją wypowiedź Paweł Golański. Gospodarze do rywalizacji z Białą Gwiazdą podchodzili z dużym respektem. - Biorąc pod uwagę tabelę nie byliśmy faworytem. Zdawaliśmy sobie sprawę, że Wisła jest bardzo dobrym zespołem, ma w swoich szeregach zawodników z dużym doświadczeniem, którzy rozumieją się bez słów i we wcześniejszych meczach strzelali dużo bramek - przyznał.
"Golo" mógł z satysfakcją komentować piątkowe spotkanie z Wisłą
Czternasty zespół ekstraklasy trzykrotnie wychodził na prowadzenie. Spotkanie mogło się jednak zakończyć remisem, po tym gdy w dość kuriozalny sposób do własnej siatki trafił wspomniany wcześniej Dejmek. Jak cała ta sytuacja wyglądała z perspektywy kapitana kielczan? - Nieporozumienie. W piłce zdarzają się takie sytuacje. Nieważne kto tam zawinił, najważniejsze jest to, że dźwignęliśmy się i strzeliliśmy kolejną bramkę - komentował. I to właśnie pozytywna reakcja zespołu może być dobrym prognostykiem na przyszłość. - Szacunek za to, bo czasami strata gola działa negatywnie na zespół, tym bardziej, że mieliśmy przewagę zawodnika. Poszliśmy jednak za ciosem i próbowaliśmy jak najszybciej strzelić bramkę - dodał.
Spośród dotychczasowych meczów w wykonaniu Korony, ten przeciwko Wiśle Kraków bez wątpienia należy uznać za najlepszy. - Zwycięstwo z bardzo dobrym zespołem, do tego gra wyglądała dobrze. Przed meczem było dużo negatywnych słów pod naszym adresem, że nie gramy zbyt efektownie, że ciężko się ogląda Koronę. Wiadomo, że jest to tylko jedno spotkanie i nie ma co popadać w hurraoptymizm, ale udowodniliśmy, że jesteśmy niezłą drużyną i potrafimy grać w piłkę.
Piotr Malarczyk: Cała drużyna zasłużyła na pochwały