Fajnie mieć brata, który jest w reprezentacji - rozmowa z Markiem Gancarczykiem, piłkarzem Śląska Wrocław

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Marek Gancarczyk zwykle nie ma miejsca w podstawowej jedenastce zespołu prowadzonego przez Ryszarda Tarasiewicza. W ostatnim spotkaniu Pucharu Ekstraklasy jednak zagrał i pokazał szkoleniowcowi, że może na niego liczy. Piłkarz Śląska cieszy się także z tego, że jego brat Janusz będzie miał niedługo możliwość gry w reprezentacji Polski.

Artur Długosz: Strzelił pan bramkę, ale mimo to Śląsk przegrał z Piastem Gliwice. Jak pan oceni środową potyczkę?

Marek Gancarczyk Powiedziałbym, że przegraliśmy wygrany mecz. Mieliśmy kilka sytuacji, szczególnie w drugiej połowie. Ja sam miałem jedną. Mecz się nam źle ułożył.

Jak dokładnie padła ta bramka, którą pan strzelił?

- Było zamieszanie w polu karnym, ktoś przedłużył piłkę głową. Spadła mi ona prosto pod nogi. Uderzyłem i Jakub Szmatuła puścił bramkę.

Dlaczego tak ciężko jest wam wywalczyć korzystny wynik z Piastem? To już trzecia porażka z zespołem z Gliwic.

- Powiem szczerze, że w środę z tego co widziałem i odczuwałem to Piast zagrał słabe spotkanie. My powinniśmy ten mecz wygrać. Straciliśmy jednak pechowo dwie bramki.

Wy też nie zachwycaliście...

- Powiedziałbym, że drugą połowę zagraliśmy dobrze. Tak jak jednak mówię, przytrafiły się dwie bramki. Trudno, taka jest piłka.

Zaskoczył was czymś zespół Piasta?

- Szczerze powiem, że niczym nas nie zaskoczyli.

Awansowaliście do następnej rundy, na pewno cieszycie się z tego. Jakie są wasze dalsze cele w Pucharze Ekstraklasy?

- Ciężko powiedzieć. Na pewno chcielibyśmy wygrać ten Puchar i na pewno będzie o to ciężko. Zobaczymy jak to się ułoży.

Mówi się, że jest to Puchar dla rezerwowych. Jakie jest pana zdanie na ten temat?

- Nie, nie. Podchodzimy do Pucharu Ekstraklasy poważnie i wychodzimy na boisko i każdy mecz chcemy wygrać.

Jakie to uczucie być bratem przyszłego reprezentanta Polski? Dąży pan do tego, aby w przyszłości prezentować równie wysoką dyspozycję jak Janusz Gancarczyk?

- Tak, na pewno. Odczucie jest super. Fajnie mieć brata, który jest w reprezentacji. Ja będę dążył do tego samego.

Wasze relacje nie uległy nie zmieniły się po tym, jak Janusz został powołany, a pan nie?

- Nie, nie. Dlaczego?

Mieliście w szatni pretensje do Andrzeja Olszewskiego za te puszczone bramki?

- Nie, ta druga bramka to ewidentna ręką w polu karnym zawodnika gości. Nie wiem dlaczego sędzia tego nie zauważył.

Przygotowujecie się jakoś specjalnie do sobotniego meczu z ŁKS-em Łódź?

- Tak, już od początku tygodnia myślimy o tym spotkaniu.

Czyli do spotkania z Piastem nie mieliście specjalnego toku przygotowań? Wszystko nastawiane jest już bardziej pod drużynę z Łodzi?

- Tak, tak. Bardziej pod ŁKS tutaj podchodzimy.

W środę byłeś najlepszym piłkarzem na boisku. Czy po tym spotkaniu liczy pan może na występ w pierwszej jedenastce w sobotnim spotkaniu?

- To złe pytanie, w złym momencie...

Więc inaczej, chciałbyś zagrać przeciwko łodzianom?

- Chciałbym.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)