Zatrważające statystyki nowych piłkarzy Liverpoolu

Ekspert bezlitosny dla Brendana Rodgersa. "Przeprowadził transfery na ilość, a nie jakość"

Brendan Rodgers wydał latem ponad 100 mln funtów i wzmocnił każdą pozycję poza bramką. Na Anfield trafiło ośmiu nowych graczy i choć wszyscy otrzymują swoje szanse, to ich liczby są w niektórych przypadkach zatrważające.

Z przodu luki po Luisie Suarezie choćby w najmniejszym stopniu nie wypełnili Mario Balotelli, Rickie Lambert i Lazar Marković. Z tej trójki najskuteczniejszy jest Włoch, który zdobył jednak... raptem dwa gole, przy czym ani razu nie udało mu się trafić do siatki w spotkaniach Premier League.
[ad=rectangle]
W pomocy nie najgorsze wrażenie robią wprawdzie Emre Can i Adam Lallana, jednak ich statystyki także są fatalne. Obaj strzelili po jednej bramce, ale były piłkarz Bayeru Leverkusen zrobił to z pomocą rykoszetu w przegranym pojedynku z Chelsea. Wartościowe było tylko trafienie Lallany, które przyczyniło się do wygranej u siebie z West Bromwich Albion (2:1).

Niewiele dobrego można powiedzieć o obrońcach. Dejan Lovren, Javier Manquillo i Alberto Moreno występują dość regularnie, lecz nie ustrzegają się błędów. Chorwat jest notorycznie krytykowany, zaś ostatni z wymienionych graczy - choć wystartował całkiem dobrze i strzelił ładną bramkę w wyjazdowym pojedynku z Tottenhamem - ostatnio również myli się coraz częściej. Jemu choćby The Reds zawdzięczają porażkę z Newcastle United, bowiem w polu karnym wystawił piłkę strzelcowi jedynej bramki, Ayoze Perezowi.

Podsumowując, zawodnicy, którzy kosztowali ponad 100 mln funtów strzelili dla Liverpoolu sześć goli (licząc wszystkie rozgrywki) i nie zanotowali ani jednej asysty.

Zdecydowanie bardziej Brendan Rodgers może liczyć na graczy, których miał w drużynie już wcześniej. W klasyfikacji kanadyjskiej Premier League najwyżej plasuje się Raheem Sterling (autor trzech bramek oraz czterech asyst).

Reprezentant Francji wróci do Premier League? Zainteresowane trzy kluby z czołówki