Rywalem beniaminka z Siedlec była Termalica, która jest liderem rozgrywek. Mimo słabszego okresu, podopieczni trenera Piotra Mandrysza w dalszym ciągu są niezwykle groźnym zespołem, o czym biało-niebiescy przekonali się w ostatniej kolejce. Przypomnijmy, iż ekipa z Mazowsza przegrała z rywalami 1:4.
[ad=rectangle]
- Zdawaliśmy sobie sprawę, że mierzymy się z liderem I ligi. Nasza gra od początku spotkania wyglądała na tyle dobrze, że byliśmy równorzędnym przeciwnikiem dla rywali. Wiele zmieniło się od czerwonej kartki dla Tomasza Lewandowskiego, która nie mam pojęcia za co była pokazana - tłumaczył po meczu Daniel Purzycki.
Początek meczu ułożył się dla gospodarzy znakomicie. Szybko strzelona bramka nie pozwoliła jednak beniaminkowi kontrolować spotkania. Na dodatek już w 20. minucie wyrównującego gola zdobył Jakub Biskup. - Bramka, która padła dla Termalici trochę podcięła nam skrzydła, ale później wszystko wróciło do normy. Byliśmy w miarę zdyscyplinowani i realizowaliśmy założenia taktyczne - dodaje szkoleniowiec.
Przełomowym momentem spotkania była z pewnością kontrowersyjna czerwona kartka, którą otrzymał Tomasz Lewandowski. Z decyzją sędziego kategorycznie nie zgodził się Daniel Purzycki, który był bardzo niezadowolony z pracy arbitra z Koszalina.
- Zaczęły dziać się jakieś dziwne rzeczy. Po raz kolejny podkreślę, że niektóre nieprzychylne osoby utrudniają nam grę. Rzut karny jeszcze mogą zrozumieć, gdyż dokładnie nie widziałem tej akcji, ale czerwona kartka w takiej sytuacji to jest dla mnie skandal - tłumaczy trener Pogoni.
- Dziękuje moim zawodnikom za walkę i zaangażowanie. Do 68. minuty graliśmy jak równy z równym. Potem niestety wszystko się posypało. Musimy odbudować się i w kolejnych dniach walczyć na wyjeździe o kolejne punkty - kończy Daniel Purzycki.