Drużyna z Niecieczy podbudowana zwycięstwem z Bytovią Bytów, w niedzielę mierzyła swoje siły z innym beniaminkiem I ligi. Mimo braku na ławce rezerwowych pierwszego trenera Piotra Mandrysza, zespół z Małopolski nie miał żadnych problemów z pokonaniem Pogoni Siedlce.
[ad=rectangle]
- Byliśmy zdecydowanie lepszym zespołem od Pogoni. Przytrafiła nam się przypadkowa bramka, Sebastian miał trochę pecha. Niejeden mecz nam w tym sezonie już wybronił, także nie mamy do niego żadnych pretensji. Dobrze, że do przerwy udało nam się wyrównać – przyznał po meczu dla naszego portalu Jakub Biskup.
Mimo dużo większej kultury gry, do przerwy Termalica jedynie remisowała z beniaminkiem 1:1. Po zmianie stron, szczególnie po czerwonej kartce dla Tomasza Lewandowskiego, pojedynek był bardzo jednostronny. - W drugiej połowie całkowicie kontrolowaliśmy mecz. Pokazaliśmy, iż jesteśmy zdecydowanie lepsi od rywali. Cieszymy się, że nasza forma po lekkim kryzysie wróciła na właściwe tory - dodaje 31-letni pomocnik.
Drużyna z Niecieczy początek sezonu miała znakomity. Zespół Piotra Mandrysza uzyskał dużą przewagę nad resztą stawki. W październiku jednak popularne Słoniki dopadł kryzys, po którym Termalica straciła wypracowaną na początku rozgrywek zaliczkę.
- Ciężko utrzymać przez całą rundę wysoką dyspozycję. Nas niestety też dopadł kryzys. Trzeba powiedzieć jednak, iż choćby w Chojnicach byliśmy zdecydowanie lepszym zespołem. Słabo zagraliśmy jedynie z Wisłą Płock, w innych spotkaniach brakowało nam szczęścia. Teraz jednak kryzys mamy już za sobą. Są jeszcze trzy mecze do rozegrania i na nich się skupiamy - analizuje były gracz Piasta Gliwice.
Mimo słabszego okresu drużyna z Niecieczy pozostała na pierwszym miejscu w tabeli. Zespół z Małopolski wrócił na właściwe tory i ponownie stał się najpoważniejszym kandydatem do awansu do Ekstraklasy. - Nie myślimy na razie o awansie. Tak jak wspomniałem najważniejsze są dla nas trzy ostatnie spotkania. Po rundzie jesienniej na pewno cele zostaną ustalone. Podchodzimy spokojnie do różnych dywagacji - kończy Jakub Biskup.