Emocje przy Piłsudskiego na pożegnanie stadionu - relacja z meczu Widzew Łódź - GKS Katowice

Kibice zgromadzeni po raz ostatni w historii na obecnym stadionie przy Piłsudskiego w Łodzi byli w sobotę świadkiem żywiołowego spotkania pomiędzy Widzewem a GKS Katowice.

Na stadionie pojawił się komplet widzów, a wśród nich wiele znanych osobistości, które przed laty grały w barwach Widzewa i odnosiły z nim sukcesy (m.in.Marek Dziuba , Sławomir Majak, Krzysztof Kamiński, Artur Wichniarek, Tadeusz Gapiński, Paweł Zawadzki, Wiesław Wraga, Andrzej Grębosz, Sławomir Gula oraz najstarszy żyjący były gracz łódzkiego zespołu, Andrzej Śliwka). Wszyscy przyszli zasiąść na dotychczasowym stadionie Widzewa po raz ostatni. W przyszłym roku obiekt przy al. Piłsudskiego ulegnie rozbiórce, a w jego miejsce do listopada 2016 roku powstanie nowa arena, która pomieści 18018 widzów.
[ad=rectangle]
Trener gospodarzy, Rafał Pawlak, dokonał w składzie kolejnych zmian w stosunku do przegranego przed tygodniem meczu z Olimpią Grudziądz, 0:3. Od pierwszej minuty na boisku pojawił się dotychczasowy drugi bramkarz łodzian, Maciej Krakowiak, a także Wołodymyr Pidwirnyj. Roszady także w składzie Artura Skowronka, który wspólnie z pauzującym Grzegorzem Goncerzem usiadł na trybunach stadionu. Szkoleniowiec GKS odbywa dwumeczową karę zawieszenia w związku z odesłaniem na trybuny w zeszłotygodniowym meczu z Arką w Gdyni.

Początkowa faza spotkania należała do gospodarzy, którzy ruszyli w pole karne Antonina Bucka. W 10. minucie swoją szansę miał Maksymilian Rozwandowicz, który huknął z dystansu z półwoleja, dopadłszy wcześniej do futbolówki wypiąstkowanej przez golkipera GKS. Jego strzał przeleciał jednak nad poprzeczką bramki Bucka. W odpowiedzi na uderzenie z dystansu zdecydował się Przemysław Pitry, ale piłka wpadła wprost w ręce Krakowiaka. W 17. minucie gospodarze stworzyli sobie jeszcze lepszą sytuację. Mateusz Janiec zagrał prostopadłą piłkę do Mariusza Rybickiego, ale napastnikowi Widzewa w ostatniej chwili piłkę wyłuskał mu jeden z obrońców. Siedem minut później gospodarze powinni byli objąć prowadzenie, ale Rybicki nieznacznie pomylił się przy strzale z szesnastu metrów.

Chwilę po tej sytuacji na tablicy widniał już wynik 1:0 dla gości. Sławomir Duda dostał piłkę w pole karne. Jego strzał został zablokowany, ale dobitka okazała się już celna. Piłkarz GKS-u zaliczył trafienie mimo, że próbowało powstrzymać go aż trzech defensorów Widzewa. Goście ruszyli za ciosem i w 31. minucie doszło do kontrowersyjnej sytuacji. W polu karnym padł Przemysław Pitry po otrzymaniu podania od Rafała Kujawy, ale sędzia meczu Marcin Szrek nakazał kontynuować grę. Łodzianie nie zeszli jednak do szatni, przegrywając. W doliczonym czasie gry Veljko Batrović zwiódł w polu karnym obrońcę GKS i zagrał na piąty metr do Damiana Warchoła. Pomocnikowi łodzian pozostawiło jedynie dostawić nogę.

Na początku drugiej odsłony najbardziej piłkarzom obu zespołów przeszkadzali... kibice, którzy postanowili wrzucić race na murawę. Jedną z nich oberwał piłkarz gospodarzy Rafał Augustyniak, a sędzia Szrek dwukrotnie w krótkim odstępie czasowym zmuszony został do przerwania gry. Po wznowieniu zaatakowali piłkarze Widzewa, którzy znowu byli o włos od objęcia prowadzenia. W 56. minucie Janiec dośrodkował z lewej strony, a do piłki dopadł Jakub Czapliński, którego strzał zablokował bramkarz. Dobijać próbował Batrović, ale trafił w obrońców GKS. Zaskoczyć Bucka próbował także Marcin Kozłowski, ale piłkarz Widzewa uderzył wprost w golkipera gości.

Swoje szanse w drugiej połowie mieli także zawodnicy trenera Skowronka. W 69. minucie strzał Bartosza Sobotki zmierzał w okienko bramki Widzewa, ale Krakowiak skutecznie interweniował. Chwilę później w sytuacji sam na sam z golkiperem gospodarzy znalazł się Rafał Pietrzak, ale obrońca katowiczan posłał piłkę ponad bramkę. Oba zespoły poszły na wymianę ciosów, co korzystnie wpłynęło na tempo spotkania, które było szybkie i interesujące dla widza. Wraz ze zbliżającą się końcówką jednak zarówno Widzew, jak i GKS, tracili siły, co odbiło się na dokładności zagrań.

W doliczonym czasie gry w pole karne gości wbiegł Kozłowski i po chwili upadł na ziemię. Piłkarze trenera Pawlaka domagali się odgwizdania rzutu karnego, biegnąc w kierunku sędziego liniowego, ale arbiter główny dopatrzył się symulowania faulu i ukarał pomocnika Widzewa żółtą kartką. Gdyby decyzja była odwrotna, powtórzyłby się scenariusz z sierpnia przy Bukowej, kiedy to w doliczonym czasie gry rzut karny wywalczył GKS, który został zamieniony na gola i zwycięstwo 2:1. Ostatecznie mecz zakończył się remisem oraz pokazem sztucznych ogni na zakończenie długiej i pięknej historii dotychczasowego stadionu. Widzew przełamał więc passę ośmiu porażek z rzędu, ale jesienią ani razu nie wygrał na własnym stadionie.

Widzew Łódź - GKS Katowice 1:1 (1:1)
0:1 - Sławomir Duda 24'
1:1 - Damian Warchoł 45+2'

Widzew: Maciej Krakowiak - Rafał Augustyniak, Krystian Nowak, Wołodymyr Pidwyrnyj (31' Dimitrije Injac, 82' Arkadiusz Kasperkiewicz), Marcin Kozłowski - Jakub Czapliński, Maksymilian Rozwandowicz, Damian Warchoł (88' Konrad Wrzesiński) - Mateusz Janiec - Veljko Batrović, Mariusz Rybicki

GKS: Antonin Bucek - Alan Czerwiński, Łukasz Pielorz, Mateusz Kamiński, Rafał Pietrzak (79' Kamil Bętkowski) - Bartosz Sobotka, Sławomir Duda, Krzysztof Bodziony, Krzysztof Wołkowicz (65' Aleksander Januszkiewicz) - Rafał Kujawa, Przemysław Pitry.

Sędzia: Marcin Szrek (Kielce).

Żółte kartki: Veljko Batrović, Marcin Kozłowski (Widzew) - Bartosz Sobotka (GKS) .

Widzów: 7000.

Źródło artykułu: