Ukraiński duet pogrążył tyszan - relacja z meczu GKS Tychy - Stomil Olsztyn

Stomil Olsztyn zakończył dobrą piłkarską jesień zwycięstwem w Jaworznie. GKS Tychy nie wykorzystał nawet rzutu karnego i będzie zimować z pokaźną już stratą w strefie spadkowej.

W tym artykule dowiesz się o:

Totalna kompromitacja, jaką była porażka 2:7 z Sandecją Nowy Sącz nie pozostała bez konsekwencji w szatni Tomasza Wolaka. GKS Tychy miał częściowo poprawić wrażenie po tym meczu i całej jesieni z Markiem Igazem w bramce i zaledwie 17-letnim Michałem Biskupem w środku pola. Urodzony w Tychach pomocnik wpisał się na listę strzelców przed tygodniem i także w sobotę starał się o trafienie. Tym razem bezskutecznie.
[ad=rectangle]
Początek meczu należał do wyżej notowanych gości. Tradycyjnie dużo zamieszania robił Wołodymyr Kowal. Na otwarcie poczęstował Igaza strzałem ze skraju pola karnego. W 6. minucie posłał piłkę w szesnastkę z rzutu wolnego, trafił nią w swojego rodaka – Ukraińca Igora Skobę, a ta wpadła do bramki tyszan. Zrobiło się 0:1. Kowal miał w pierwszej połowie szansę na swojego gola, ale strzelił za lekko w Igaza po podaniu Michała Trzeciakiewicza.

Sytuacja GKS-u Tychy była nie do pozazdroszczenia. Starał się atakować, ale czegoś w tych atakach brakowało. Dwukrotnie mierzył z dystansu 20-letni Robert Dymowski, ale raz został zablokowany, a za drugim razem spudłował. Huknął z woleja jeszcze Łukasz Bocian, także poza światło bramki.

Stomil Olsztyn zszedł na przerwę ze skromnym prowadzeniem. Trener Mirosław Jabłoński miał pewien ambaras – zdążył do tego czasu wykorzystać dwie z trzech zmian. Jego zdziesiątkowana kontuzjami drużyna musiała rozegrać ostatnie w 2014 roku 45 minut bez Karola Żwira i strzelca gola Igora Skoby. Nie była to dla niej łatwa połowa.

W 54. minucie Michał Biskup ostemplował słupek bramki olsztynian, a dobitka Marcina Wodeckiego poszybowała obok bramki. Odpowiedział Kowal, ale na posterunku był Igaz i przeniósł ponad poprzeczkę strzał zza pola karnego. Wraz z upływem minut przewaga GKS-u rosła - na boisku pojawił się drugi napastnik Paweł Smółka i w 68. minucie przegrał pojedynek z Piotrem Skibą. Po chwili Sergejs Kozans główkował nieznacznie nad bramką.

W końcu nadeszła 74. minuta i wydawało się - idealna szansa na doprowadzenie do remisu. Sebastian Tarnowski przyznał GKS-owi rzut karny za zagranie ręką, do piłki podszedł Paweł Smółka i... nie pokonał bramkarza Stomilu. Smółka to trzeci zawodnik z Tychów, który jesienią nie wykorzystał jedenastki. Wcześniej nie udała się ta sztuka Wojciechowi Trochimowi i Maciejowi Kowalczykowi.

Ta sytuacja nieco podłamała gospodarzy, którzy nie końca nie odrobili straty gola. GKS będzie zimować w strefie spadkowej z dość pokaźną stratą do bezpiecznego miejsca. Przed jego nowym trenerem trudne zadanie. Stomil zwieńczył zwycięstwem dobrą rundę i zagwarantował sobie piąte miejsce w tabeli.

GKS Tychy - Stomil Olsztyn 0:1 (0:1)
0:1 - Igor Skoba 6'

W 74. minucie Paweł Smółka (GKS) nie wykorzystał rzutu karnego. Piotr Skiba obronił.

Składy:

GKS: Igaz - Wawrzynkiewicz, Kozans, Masternak, Mączyński - Wodecki (60' Szczęsny), Bocian, Dymowski (84' Dymowski), Biskup (66' Smółka), Radzewicz - Kowalczyk.

Stomil: Skiba - Paw. Głowacki, Czarnecki, Koprucki, Trzeciakiewicz - Darmochwał, Maczułenko, Jegliński (72' Bucholc), Skoba (44' Pi. Głowacki), Żwir (44' Mroczkowski) - Kowal.

Żółte kartki: Wawrzynkiewicz, Biskup, Mączyński, Masternak (GKS) oraz Skoba, Kowal (Stomil).

Sędzia: Sebastian Tarnowski (Wrocław).

Źródło artykułu: