Trytko się przełamał. Sylwestrzak wyrównał rekord

- Chcę być rozliczany z czynów, a nie słów - mówił po zwycięstwie z PGE GKS-em Bełchatów jeden z bohaterów kieleckiej Korony. Czy dobra passa klubu z Kolporter Areny dotrwa do końca roku?

Piłkarzem Korony, który niewątpliwie mógł odetchnąć z ulgą po spotkaniu z Brunatnymi był Przemysław Trytko. 27-letni napastnik nareszcie cieszył się ze strzelonej bramki, przerywając tym samym dwumiesięczną posuchę. - Bardzo się z tego cieszę, ale jeszcze bardziej, że w zwycięskim meczu. Wydaje mi się, że spotkanie nie było bardzo atrakcyjne, lecz mamy bardzo ważne 3 punkty - komentował.
[ad=rectangle]

Czy od tego momentu będzie z większą regularnością trafiał do siatki drużyny przeciwnej? - Mogę powiedzieć piękne słowa, wszyscy w to uwierzą, a później będę z tego rozliczany. Chcę być rozliczany z czynów, a nie słów. Wydaje mi się, że tak powinien postępować facet, robić zamiast gadać - przekonywał. Bardzo udana pierwsza połowa zakończona prowadzeniem 2:0 sprawiła, że po przerwie gospodarze odrobinę zmienili swoją taktykę. - Może to być frazes, ale boisko było naprawdę ciężkie do grania. Mieliśmy jednak 2:0 i w drugiej połowie bardziej szukaliśmy zabezpieczenia, niż kreowania następnych akcji.

Podobnego zdania był inny z koroniarzy, Kamil Sylwestrzak. - Nie mogliśmy wyjść na wariata i grać otwartego futbolu z Bełchatowem, ponieważ to nie jest zespół, który nie potrafi grać w piłkę. Nie chcieliśmy iść na wymianę ciosów, bylibyśmy chyba niespełna rozumu gdybyśmy tak zrobili - powiedział. - Bełchatów nie jest wygodnym zespołem, gdyż ma szybkie boki i lubi grać z kontry. Mimo to udało się wygrać, nie straciliśmy przy tym bramki i przedłużyliśmy serię meczów bez porażki - kontynuował.

To właśnie gole Trytki i "Małpy" zapewniły złocisto-krwistym komplet punktów. Lewy obrońca wpisywał się na listę strzelców w tym sezonie trzykrotnie, a to oznacza, że wyrównał już swoje najlepsze osiągnięcie w karierze. - Fajnie, że udaje się strzelić, ale bardziej cieszy to, że drużyna wygrała. Cóż byłoby z tej bramki, gdybyśmy przegrali? - pytał. Przed drużyną Ryszarda Tarasiewicza teraz ostatni tegoroczny wyjazd. Co prawda sytuacja w tabeli uległa znaczącej poprawie, ale to nie oznacza, że wszyscy w szatni są usatysfakcjonowani aktualnym stanem posiadania. - Szkoda, że nie udało się wygrać przed tygodniem z Zawiszą, bo wtedy byłoby jeszcze lepiej. Do Szczecina jedziemy po 3 punkty i nie ukrywamy tego - zakończył 26-latek.

Komentarze (0)