Grzegorz Sandomierski wrócił do bramki Zawiszy. "Niektórzy już mnie chyba pogrzebali"
Grzegorz Sandomierski odzyskał miejsce w bramce Zawiszy Bydgoszcz, a w meczu przeciwko Jagiellonii Białystok po raz drugi w tym sezonie zachował czyste konto.
Bydgoszczanie po siedemnastu kolejkach mają na swoim koncie zaledwie 9 punktów. W Białymstoku po raz drugi w tym sezonie Zawisza nie stracił bramki. Wcześniej z czystym kontem zdobywcy Pucharu Polski mogli pochwalić się w meczu pierwszej kolejki. 20 lipca pokonali 2:0 Zawiszę, a dostępu do bramki bronił wówczas Sandomierski. - Ciągle brakuje nam zwycięstw i punktów. Jesteśmy na samym dole tabeli i musimy walczyć przede wszystkim o to, by przed zimą zdobyć tych punktów jak najwięcej. Przed nami jeszcze dwa mecze i na pewno będziemy chcieli je wygrać, by po 30 kolejkach był co dzielić. Graliśmy o całą pulę a mamy punkt, a w zasadzie wywalczyliśmy go, bo nie był to łatwy mecz. [i]cieszę się z zerowego konta, tak długo w Zawiszy wyczekiwanego -[/i] przyznał Sandomierski.
Mecz w Białymstoku był dla golkipera Zawiszy dopiero ósmym w tym sezonie. Przed tygodniem wrócił on do bramki po ponad dwóch miesiącach przerwy. - W ostatnim czasie nie było najlepiej, niektórzy mnie nawet już chyba pogrzebali żywcem. Myślę, że trochę za wcześnie. Mam dopiero 25 lat i sporo grania przede mną. Musiałem trochę to wszystko poukładać w głowie, bo jednak dostałem "obuchem". Nie będę szukał winnych dookoła, bo zawsze zaczynam od siebie, robiąc rachunek sumienia. Na pewno nie pomagałem drużynie i nie ma co szukać winnych. Cieszę się jednak, że trener po dłuższej przerwie dał mi szansę powrotu a ja staram się odpłacić dobrymi meczami - skomentował Sandomierski.