Błażej Augustyn wraca do gry

W kończącym rundę jesienną meczu z Jagiellonią Białystok do składu Górnika Zabrze po sześciotygodniowej przerwie wróci [tag=2337]Błażej Augustyn[/tag], któremu kończy się kara dyskwalifikacji.

26-latek po raz ostatni pojawił się na boisku 2 listopada w meczu 14. kolejki T-ME z Pogonią Szczecin. W 74. minucie tego spotkania brutalnie zaatakował Rafała Murawskiego, za co sędzia Bartosz Frankowski ukarał go czerwoną kartką, a Komisja Ligi Ekstraklasy SA zdyskwalifikowała go za to zagranie w sumie na cztery spotkania. Augustyn odwołał się od tej decyzji Komisji, ale jego apelacja została odrzucona.
[ad=rectangle]
Pod nieobecność Augustyna Górnik zdobył sześć punktów w czterech meczach, ale stracił w nich aż dziewięć goli - najwięcej spośród wszystkich drużyn T-ME w tym okresie. W spotkaniu z Jagiellonią były gracz Catanii Calcio będzie już jednak do dyspozycji trenera Roberta Warzychy.

- Byłem na siebie zły - nie mogło być inaczej. Z gry przeważnie wyklucza piłkarza kontuzja, a tu tak długa przerwa z powodu czerwonej kartki. Złożyłem odwołanie od kary i poparł je swoim pismem Rafał Murawski z Pogoni, którego swoim wślizgiem nawet nie dotknąłem. Ale to nic nie dało, kara czterech meczów została utrzymana - opowiada Augustyn i dodaje: - Tak sobie żartuję, że mój faul został uznany za najgroźniejszy faul ligowy w całej rundzie. Nietrafienie zawodnika wślizgiem jest surowiej karane niż trafienie. Trudno to zrozumieć...

Po szcześciotygodniowej przerwie forma Augustyna będzie niewiadomą. Tym bardziej, że nie występował też w III-ligowych rezerwach Górnika: - W tym okresie ciężko pracowałem na treningach, a jak inni grali mecz ligowy, to ja miałem indywidualne zajęcia. Cały czas byłem pod parą, ponadto zagrałem w sparingu z Przyszłością Ciochowice. Na pewno same treningi nie zastąpią grania, tej ligowej, cotygodniowej rywalizacji. Sytuacja jest taka, jaka jest - nie miałem na nią wpływu, więc skupiłem się wyłącznie na ciężkiej pracy. Bez niej nie będzie efektów na boisku. Jestem przekonany, że dam sobie radę w Białymstoku.

Komentarze (0)