Pojedynek z Cracovią był najgorszym w wykonaniu kielczan od dobrych kilku kolejek. Mimo zeszłotygodniowej porażki z Pogonią Szczecin nie brakowało optymistów przed ostatnim tegorocznym meczem. To co jednak przyszło zobaczyć kibicom wielu z nich nie tyle zaskoczyło, co zszokowało. - Nie mam recepty teraz. Gdybym ją znał, to po prostu byśmy tak nie zagrali. Przegraliśmy mecz i musimy wziąć na siebie porażkę. Wiemy, że spadnie na nas krytyka. Nie mam jednak gotowej odpowiedzi dlaczego w 17. minucie trzeba było kopnąć w prawo, a nie w lewo. Przegraliśmy będąc w tym akurat dniu słabsi od Cracovii - mówił Przemysław Trytko.
[ad=rectangle]
Kolejny raz w tym sezonie po nieudanym występie piłkarze Korony nie mieli odwagi stanąć przed dziennikarzami. Jednym z powodów przeciągającego się wyjścia była też męska rozmowa jaką odbyli z trenerem Ryszardem Tarasiewiczem. Ten nie owijał w bawełnę już na pomeczowej konferencji, mówiąc m.in. o "spieprzeniu tego wszystkiego co udało się wypracować drużynie".
Złocisto-krwiści tak naprawdę w pierwszych 45 minutach nie pokazali niczego. Przewaga Cracovii była wyraźna i jej prowadzenie nie podlegało żadnej dyskusji. Sytuacja zaczęła się zmieniać w drugiej połowie. Jej przebieg jednak nie odmienił końcowego rezultatu. - Myślę, że druga połowa wygląda tak ponieważ miał na to wpływ wynik i Cracovia też grała inaczej. Może i była ona trochę lepsza, ale ogólnie cały mecz był słaby w naszym wykonaniu - stwierdził "Tryto".
27-latek w piątkowy wieczór zdobył swojego czwartego gola w tym sezonie. Okoliczności tego trafienia były niezwykle zaskakujące również dla samego strzelca. - Nie widziałem tego... Piłka była w górze, nagle spadła mi pod nogi i miałem pustą bramkę. Bramka powinna cieszyć, ale w takich okolicznościach nie ma ona takiego smaku.
Przed złocisto-krwistymi teraz czas urlopów. W klubie ponownie zameldują się 8 stycznia. Można się jedynie domyślać, że czas jaki poświęcą na odpoczynek nie będzie tak radosny, jak mógł być po zwycięstwie. - Płakać nie ma co, bo to nic nie da. Bardzo dużo szkoda, bo na pewno po takiej porażce będzie się inaczej jadło karpia niż po zwycięstwie - zakończył Przemysław Trytko.