Miasto Kielce jest posiadaczem 100 procent akcji Korony od 2008 roku, kiedy to przejęło klub za symboliczną złotówkę od poprzedniego właściciela Krzysztofa Klickiego, który wycofał się z finansowania sportu tuż po tym jak na jaw wyszła korupcyjna przeszłość Korony. W całej tej sześcioletniej historii jeszcze nigdy przyszłość złocisto-krwistych nie była tak niepewna.
[ad=rectangle]
Wszystko dlatego, że władzę w Radzie Miasta przejęła będąca w opozycji do urzędującego prezydenta - zwolennika finansowania Korony - Wojciecha Lubawskiego koalicja Platformy Obywatelskiej, Polskiego Stronnictwa Ludowego i Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Już w poprzednim roku głosowanie poprzedziła burzliwa dyskusja, pełna głosów sprzeciwu. Ostatecznie jednak radni doszli do porozumienia i zgodzili się na przekazanie identycznej kwoty. Tym razem biorąc pod uwagę między innymi wspomnianą sytuację polityczną nie można wykluczyć braku aprobaty. Głosowanie w sprawie budżetu Kielc na 2015 rok odbędzie się 29 grudnia.
Co będzie oznaczać ewentualna odmowa? Oczywiście kłopoty. Nie trudno sobie wyobrazić, że brak tak dużego wsparcia, dla i tak borykającego się z wyraźnymi problemami klubu - przejawiają się one m.in. w postaci zaległości z wypłatami dla zawodników - może być początkiem wielu zmian, które negatywnie wpłyną na jego funkcjonowanie. Z pewnością pociągnęłoby to za sobą też inne konsekwencje, w tym nawet trudności z uzyskaniem licencji na kolejny sezon występów w T-Mobile Ekstraklasie.
Sytuacja przed spodziewaną dyskusją jest o tyle trudna, że argumentów za poparciem poprawki budżetowej nie dostarczyli sami piłkarze. Osiągane przez podopiecznych Ryszarda Tarasiewicza wyniki i zakończenie pierwszej części rozgrywek tuż nad strefą spadkową może nie zostać odebrane pozytywnie. A już na pewno nie jest wystarczającą promocją miasta, a to właśnie ona jest jednym z głównych powodów ciągłego utrzymywania Korony na garnuszku podatników.