Na koniec tegorocznych rozgrywek piłkarze Śląska Wrocław poradzili sobie z PGE GKS-em Bełchatów i tym samym przezimują jako wicelider T-Mobile Ekstraklasy. Zespół Tadeusza Pawłowskiego beniaminka pokonał 2:1. - Jeden mecz był w miarę łatwy, z Lechią Gdańsk, tak się ułożyło. Każde spotkanie jest ciężkie, na każdym musimy dawać z siebie więcej niż sto procent. Potwierdziło się to w meczu z GKS-em Bełchatów. Tym bardziej to cieszy, że gramy, wygrywamy i zdobywany trzy punkty - mówił po ostatnim gwizdku sędziego Krzysztof Ostrowski.
[ad=rectangle]
- Naszym celem od samego początku jest pierwsza ósemka. To trzeba osiągnąć, a później zobaczymy, jaka będzie sytuacja w tabeli i wtedy będziemy myśleć na co nas stać i co możemy zrobić. Teraz trzeba spokojnie pojechać na święta, odpocząć, trochę się odstresować i wrócić w pełni naładowanym. To jest najważniejsze w tym momencie - dodał piłkarz WKS-u.
Mimo wysokiej pozycji w tabeli, we Wrocławiu starają się zachować "chłodną głowę". - Od początku nie myśleliśmy, czy będziemy grać o utrzymanie czy o najwyższe cele. Cały czas rozmawialiśmy i to z trenerem, jak i między sobą. Przygotowujemy się, robimy co możemy, cieszą nas treningi, cieszy nas gra. Fajnie, że efekt przychodzi. Nikt nie lata w chmurach, nikt nie myśli, o tym, że może być gorzej czy że możemy przeskoczyć Legię i powiększyć przykładowo dystans nad drugim zespołem. Wydaje mi się, że stąpamy twardo po ziemi. To przynosi efekt - zaznaczył "Ostry".
Ostrowski w tym sezonie na boisko wchodził głównie jako zmienik. Ze swojej roli wywiązywał się jednak znakomicie, wielokrotnie mając spory wpływ na ostateczny wynik potyczki. - Cieszę się, że wchodzę w ogóle na boisko, że miałem taką formę, że tyle pomogłem drużynie. Oczywiście ambicje mam większe i są dni, kiedy jestem trochę sfrustrowany tym, że nie gram od początku, ale to trzeba przełknąć i taka jest nasza rola. Jesteśmy tu wszyscy potrzebni. Dobrze przepracuję zimę i zobaczymy, jaka będzie sytuacja. Kto wie, może będę grał od pierwszych minut. Jak nie, to zawsze będę dawał z siebie sto procent, jak na profesjonalistę przystało. Taki cel mi przyświeca, a co życie przyniesie, to zobaczymy - podsumował Krzysztof Ostrowski.