W drużynie PGE GKS-u Bełchatów po zakończeniu tegorocznych zmagań mogą mieć lekki niedosyt. Zespół znakomicie rozpoczął rozgrywki T-Mobile Ekstraklasy, lecz końcówkę miał już słabszą. - Na pewno te cztery ostatnie mecze nie były takie, jakie byśmy chcieli, to też nie może zamazywać całej rundy, bo na pewno ona była w naszym wykonaniu dobra - komentuje Michał Mak.
[ad=rectangle]
To właśnie on był motorem napędowych ofensywnych działań beniaminka. Gdy i jemu przytrafiła się słabsza forma, gorzej prezentował się cały zespół. - Są też inni zawodnicy po to, żeby weszli i szarpali. Zgadzam się, że na pewno ta moja forma nie jest taka, jakbym sobie życzył. Ewidentnie potrzeba mi odpoczynku i zregenerowania sił. Mam nadzieję, że dobrze przepracujemy styczeń, luty i będziemy wszyscy dobrze wypoczęci, z nowymi siłami wejdziemy w rundę - zaznaczył piłkarz.
Sporym osłabieniem dla GKS-u była też kontuzja Mateusza Maka, po której ten zawodnik jeszcze długo nie wróci do gry. - Myślę, że go brakowało. Mateusz to bardzo ważna część zespołu. Nie ukrywam tego, że odczuwałem też brak brata, bo bardzo dobrze się z nim znam i pierwsze kolejki to potwierdzały. Co zrobić, jest dopiero w trakcie rehabilitacji. Może wróci na kwiecień, maj, bo miał poważną operację. Niech się dobrze wykuruje. Czekamy na niego - podkreślił Michał Mak.
Jak się okazuje, powrót Mateusza Maka planowany jest dopiero za kilka miesięcy. - To prognozy, bo miał operowaną chrząstkę w kolanie. To pół roku na pewno, ale mam nadzieję, że się dobrze wyleczy i wróci, i pomoże w kwietniu czy maju w tych ostatnich meczach - wyjaśnił jego brat.
Michał Mak jeszcze niedawno cieszył się sporym zainteresowaniem innych klubów. Czy piłkarz zimą zmieni klub? - Nie będę tego komentował. Mam jeszcze kontrakt, więc zobaczymy, co się wydarzy - powiedział zawodnik portalowi SportoweFakty.pl.