Już bym odszedł - rozmowa z Sebastianem Milą, piłkarzem Śląska i reprezentantem Polski

Michał Kołodziejczyk
Michał Kołodziejczyk

Jest pan wymarzonym zięciem polskich teściowych. Zachwala pan dietę żony, gole dedykuje pan córeczce. Grzeczny, poukładany...

- Oj, nie wiem. Ostatni okres był trudny, ale bardzo fajny i ciekawy. Tak wiele osób mi pomagało, że nie starczyłoby nam czasu, gdybym zaczął wymieniać. Tyle pozytywnych ludzi pojawiło się wokół mnie. Dzięki nim widzę, że warto coś dla kogoś robić, bo to działa. Chcę się odwdzięczyć.

Pamięta pan kadrę Pawła Janasa. Obecni piłkarze - Robert Lewandowski, Grzegorz Krychowiak, Łukasz Piszczek czy Wojciech Szczęsny są lepsi od tamtych?

- Wydaje mi się, że tak. Pierwsze co mi się rzuca w oczy to ich pozycja w piłce na zachodzie. Cały czas są na szczycie, co tydzień grają przeciwko wielkim drużynom. A teraz widzę, że to samo chcieliby osiągnąć w reprezentacji. Chcą grać dla swojego narodu, dla swojego kraju. Ta reprezentacja ma wielką chcicę na wygrywanie.

To dobrze, że Adam Nawałka ogłosił Roberta Lewandowskiego kapitanem?

- Trener widzi nas jak funkcjonujemy w drużynie. Wie, jak zachowujemy się podczas odpraw, posiłków, spacerów. Rozmawia z nami indywidualnie i ma pomysł, co zrobić, żeby było najlepiej. No i wymyślił Roberta na kapitana. Ok, jest liderem, będzie nosił opaskę, ale kiedy do kadry wróci Kuba Błaszczykowski też będzie ważną postacią. Z doświadczenia wiem, że czasami ściągnięcie z kogoś ciężaru może spowodować wzrost formy. Czekamy na powrót Kuby, jestem przekonany, że będzie chciał dużo dać drużynie i być jej częścią.

Zgodzi się pan, że Lewandowski, jako kapitan, grał najlepsze mecze w reprezentacji?

- Widzę, że jako kapitan czuje się bardzo odpowiedzialny za zespół. Widzę, jak dla niego to ważne. Oddaje absolutnie sto procent siebie, a często jest to niedostrzegane. Robert na boisku skupia uwagę tak wielu rywali, że inni mogą sobie pohasać.

Kamil Grosicki i Artur Jędrzejczyk do Irlandii się nie wyleczą. Kłopoty po meczu z Niemcami mieli też Szczęsny i Piszczek. Nie boi się pan fali kontuzji na wiosnę?

- Wszyscy ci piłkarze są bardzo ważni na boisku i poza nim, ale trener Nawałka na pewno ma jakieś inne warianty. W tej drużynie ciekawe jest to, że kto do niej trafia, wie jakie ma zadanie i za co będzie odpowiadał. Każdy wie, po co przyjeżdża na kadrę, jest nam dużo łatwiej, niż na początku eliminacji.
Sebastian Mila w barwach narodowych Sebastian Mila w barwach narodowych
Jaką pan widzi dla siebie rolę? Kogoś doświadczonego, kto wchodzi z ławki czy lidera środka pola?

- Skoro jestem w drużynie, chcę żeby koledzy wiedzieli, że na boisku mogą na mnie liczyć. Że nie jestem kimś, kto będzie przeszkadzał, ale może pomóc. Żeby wiedzieli, że jak zagrają do mnie piłkę, będę wiedział co z nią zrobić. Muszą czuć na każdym treningu: "kurde, on może nam się przydać".

Ta świetna atmosfera w kadrze to skrzydła po zwycięstwie z mistrzami świata?

- Mecz z Niemcami był nam bardzo potrzebny, żeby pomóc utrzymać atmosferę, ale ja w tym spotkaniu to przecież tylko gwoździa dobiłem. Trener dba o detale, uczymy się siebie, akceptujemy zasady. Nie ma żadnych niejasności. Jest dużo śmiechu, ale na treningu się nie oszczędzamy. To nie do zaakceptowania ani dla trenera, ani dla nas samych.

Wierzył pan, że Nawałka sprawdzi się jako selekcjoner?

- Skoro po trzech tygodniach urzędowania zadzwonił do mnie, czyli kontuzjowanego grubasa i spytał się, jak się czuję, to wiedziałem, że ma charyzmę, charakter, ale także, że jest psychologiem. Wiedział, jak mnie zmobilizować. Kiedy ogłoszono, że będzie selekcjonerem ucieszyłem się z dwóch powodów: chciałem trenera Polaka, a najlepiej takiego, który na bieżąco pracował ostatnio w lidze. Nie pomyliłem się.

Nie przytył pan w święta?

- Na razie bardzo dobrze się trzymam, nie chciałbym zaprzepaścić tego, co wypracowałem przez rok. Ostatnio musiałem zrzucić parę kilo, teraz mogę nawet jeszcze przytyć.

Katował pan rodzinę golem z Niemcami? Bo rozumiem, że ten ze spotkania z Manchesterem City poszedł już w odstawkę?

- Manchester City jest na kasecie VHS, sama technologia pokazuje ile czasu musiało minąć, żebym zmienił płytę.

Rozmawiał
Michał Kołodziejczyk

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×