Sebastian Staszewski: W ostatnim meczu z Iraklisem Saloniki zdobyłeś drugiego w tym sezonie gola. Będzie to bramka na przełamanie?
Maciej Żurawski: Nie zastanawiam się nad tym. Nie zakładam z góry, że to będzie przełom. Mam oczywiście taką nadzieję. Jeżeli bramki będą wpadać to na pewno będę się cieszyć. Nie ma się jednak co napinać po jednym trafieniu.
Kiedy przychodziłeś z Celticu do Larissy kibice i zarząd pokładali w tobie wielkie nadzieje. W obecnym sezonie zdobyłeś jednak dopiero dwie bramki. Nie odczuwasz wokół siebie, że ludzie Larissy są tobą lekko zawiedzeni?
- Nie, nie ma żadnych pretensji. Nie odczuwam tego wokół siebie.
Sam swoją grę oceniasz pozytywnie?
- Forma jest dość dobra. Początek był nieciekawy, ale to dlatego, że miałem kontuzję. Pierwsze mecze grałem bez pewności i czułem, że to jeszcze nie jest to. Strzeliłem Panathinaikosowi, teraz udało się z Iraklisem i na przyszłość jestem optymistą. Nie ma śladu po kontuzji i czuję się naprawdę dobrze. Bramki to jest to czego potrzebuję. Trafienia pomagają mi zdobyć pewność siebie.
Obecnie Larissa zajmuje w lidze ósme miejsce tracąc do trzeciej Skody Xanthi tylko pięć punktów. Waszym celem jest awans do europejskich pucharów?
- Na pewno jest szansa o to powalczyć. Teraz skupiamy się na awansie do play-offów czyli na zajęciu przynajmniej piątego miejsca. Później, jeżeli strata nie będzie duża oczywiście powalczmy. Do końca rundy zostały jeszcze trzy mecze i postaramy się wypracować jak najlepszą pozycję przed wiosną.
Twoim zdaniem poziom ligi greckiej się wyrównał? Obecnie Panathinaikos jest czwarty, AEK Ateny dopiero siódme, a różnice punktowe w czołówce są minimalne.
- Zdecydowanie się zgodzę. Wszystkie zespoły są dość równe. Oczywiście, że AEK, PAO i Olimpiakos mają mocniejsze kadry i większy budżet od reszty, ale w tej lidze każdy może wygrać z każdym. Ostatnio na przykład Panathinaikos zremisował u siebie z jedenastym Asterasem. Wszystko może się zdarzyć. Do końca sezonu nawet drużyna spoza dziesiątki ma szansę wskoczyć na podium.
Wiele mówi się o twoim powrocie do Polski. W gronie klubów zainteresowanych wymienia się głównie Górnik Zabrze i Wisłę Kraków.
- Naprawdę nie ma żadnych konkretów. Ze mną nikt nie rozmawiał. Nie sądzę, żeby jakakolwiek oferta leżała w klubie.
Górnik obecnie zajmuje ostatnie miejsce w ligowej tabeli i więcej wskazuje na to, że spadnie do I ligi niż powalczy o dobre miejsce na koniec sezonu. Jesteś skłonny w ogóle podjąć rozmowy z klubem z Zabrza?
- Nie chciałbym wypowiadać się na tematy, które nie są jeszcze rozpoczęte. Na razie są to plotki i ja dowiaduję się o nich z gazet.
Do Krakowa jednak pewnie wróciłbyś z miłą chęcią?
- Wiadomo, że kiedyś wrócę do Polski i skończę tu karierę, ale to wszystko jest zbyt odległe, aby o tym rozmawiać.
Wielu zawodników deklaruje przed powrotem, że wrócą do Polski, ale przyodzieją barwy tylko jednego zespołu, z którym są jakoś związani. Artur Boruc mówi o Legii, Arek Radomski o Lechu Poznań a Kamil Kosowski o Wiśle bądź Górniku.
- Na razie jeszcze nie wracam. Na pewno jednak Lech i Wisła mają u mnie wielki sentyment. Jeżeli oferty będą to na pewno je rozpatrzę. Czuję się związany z Lechem i Wisłą i rzeczywiście ciężko byłoby mi zagrać w innym klubie. Do tych dwóch zespołów mam sentyment, ale dziś nie ma to znaczenia. Obecnie jestem piłkarzem Larissy.
Myślisz jeszcze o powrocie do reprezentacji?
- Oczywiście, że tak i myślę, że mógłbym jeszcze grać w reprezentacji. Nigdy nie powiedziałem, że rezygnuję z kadry. Czas jednak niestety leci do przodu i w kadrze musi nadejść zmiana pokoleniowa. Mamy kilku dobrych napastników a trener rozpatruje wszystko pod kątem Mistrzostw Świata. Ja jestem do dyspozycji, ale trener ma swoją koncepcję. Beenhakker decyduje o powołaniach i jeżeli mnie nie widzi w reprezentacji to nie zostaje mi nic innego niż to zaakceptować. Nie będę się dobijać do kadry na siłę.
Ktokolwiek ze sztabu szkoleniowego ostatnio się z tobą kontaktował?
- Nie.
Zawiedziony?
- Pewnie trochę tak. Ale akceptuję to.
Robert Lewandowski może być twoim następcą w reprezentacji?
- Chłopak robi oszałamiającą karierę. Jest bardzo młodym zawodnikiem a już strzela bramki w Pucharze UEFA, w lidze a nawet w reprezentacji. Od razu widać, że ma naturalny talent. Wygląda na to, że rzeczywiście zrobi karierę i będzie świetnym zawodnikiem. Życzę mu tego. Musimy jednak kilka lat poczekać, bo Robert ma dopiero 20 wiosen. Często go w akcji nie widzę, ale to co widziałem daje mi podstawy, aby widzieć w nim gwiazdę reprezentacji w przyszłości.
Kiedy odchodziłeś z Wisły do Celticu miałeś 28 lat. Lewandowski ma 20 lat a już mówi się o jego rychłym wyjeździe do mocnego, zachodniego klubu. Nie sądzisz, że jeszcze za wcześnie dla tego chłopaka na próbę podboju Zachodu?
- Transfer to pewnie kwestia czasu. Bardzo bym chciał, żeby trafił do mocnego klubu, bo to podnosi prestiż naszej piłki. Natomiast radzę mu pograć jeszcze w Polsce żeby nie okazało się, że obwołany został gwiazdą na wyrost. Niedawno mieliśmy już jednego napastnika, którego chciała połowa Europy. Polski piłkarz musi dojrzeć do tego, aby wyjechać za Zachód, choć kto wie? Może Robert wyjedzie za rok i zrobi oszałamiającą karierę. Oby.
Paweł Brożek zapowiedział, że prawdopodobnie w letnim okienku transferowym opuści Kraków. Dla niego to chyba idealny moment?
- Dokładnie. Dojrzał, jest obecnie gwiazdą. 26 lat to znakomity wiek dla piłkarza. Paweł umie naprawdę dużo. Strzela wiele bramek i nadszedł czas na wyjazd. Ja wyjechałem w wieku 28 lat choć chyba powinienem właśnie dwa lata wcześniej. Brożek da sobie radę za granica. To naprawdę dobry piłkarz.