Bardzo chciałbym zagrać w ekstraklasie - rozmowa z Łukaszem Sekulskim, napastnikiem Stali Stalowa Wola

Łukasz Sekulski jest klasą sam dla siebie w II-ligowych rozgrywkach. Napastnikiem Stali Stalowa Wola, który zdecydowanie przewodzi klasyfikacji strzelców, poważnie interesuje się klub z T-ME.

Artur Długosz: Zostaje pan w Stali Stalowa Wola na rundę wiosenną czy to jeszcze nie jest nic pewnego? Jak w tej chwili wygląda sytuacja?

Łukasz Sekulski: Cały czas trwają rozmowy. Wiadomo, nie ukrywam tego, że bardzo bym chciał zagrać w ekstraklasie. Jeśli kluby dojdą do porozumienia, to myślę, że temat byłby otwarty. Ja bym chciał, ale mam kontrakt ze Stalą Stalowa Wola i muszę się z niego wywiązać. Muszę być na treningach, pracować i zasuwać. Czy się kluby dogadają, to wiadomo, że nie leży to w mojej kwestii. Ja muszę po prostu tylko trenować i ciężko się przygotowywać do następnej rundy.
[ad=rectangle]
Bierze pan pod uwagę jakiś klub w I lidze, czy jednak jeżeli przenosiny do innej drużyny, to tylko do takiej z ekstraklasy?

- Powiem szczerze, że są jakieś pogłoski o takich zespołach, ale jest bardzo duża szansa zagrania w ekstraklasie. Każdy z zawodników z niższych lig ma te marzenia, żeby jednak trafić do najwyższej klasy rozgrywkowej. Jednak chciałbym do ekstraklasy. Myślę, że to nic dziwnego.

Jesień to chyba najlepszy okres w pana karierze?

- Właśnie tak. Wreszcie, przede wszystkim pod względem takiego regularnego grania od A do Z. Odzwierciedliło się to i dało plusy w postaci tych strzelonych bramek i statystyk.

Mówi pan o regularnym występowaniu na boisku, ale jeżeli doszedłby do skutku transfer do Ruchu Chorzów, to tam o te regularne występy może być trochę trudno. W kadrze tego zespołu jest trzech napastników.

- Myślę, że wszędzie jest trudno i wszędzie jest rywalizacja. W jednym klubie mniejsza, w innym ciut większa. Nikt jeszcze przed sezonem czy przed rundą nie wywalczył sobie składu. Trzeba iść i walczyć. Nie można przecież się od razu przed startem skazać na pożarcie. Tak sprawa wygląda. To nie jest też tak, że sobie gdzieś pójdę i od tak będę grał. Trzeba wywalczyć sobie miejsce. Za zasługi na pewno nikt miejsca nie odda.

Przed rozpoczęciem sezonu połowę strzelonych goli wziąłby pan w ciemno?

- Nigdy sobie nie wyznaczam przed sezonem ile strzelę goli. Nie robię takich założeń. Do każdego meczu chcę podejść jak najlepiej przygotowanym. W Stalowej Woli to się zaczęło układać. Trzeba się tylko cieszyć, że to tak wyszło fajnie. Zrobiliśmy z chłopakami fajny wynik. To dzięki nim i trenerom udało się osiągnąć taki rezultat. To nie moja zasługa, że ja te gole strzelałem. Cała drużyna ciężko na to pracowała i trzeba to podkreślić.

W Stalowej Woli trafił pan ciekawy na zespół, który w trakcie trwania rozgrywek mocno uwierzył w swoje możliwości, co pokazał choćby w spotkaniach Pucharu Polski.

- Jasne. To bardzo fajna grupa i jak sądzę, spory potencjał drzemie w tej drużynie - jak na tę klasę rozgrywkową. Naprawdę warto się przyglądać chłopakom. Mówi się o Sekulskim, który strzelał bramki, ale nie tylko on, lecz naprawdę bardzo fajna grupa zawodników na ten dobry wynik bardzo ciężko pracowała.

Z panem czy też bez pana w składzie, Stal Stalowa Wola może powalczyć o awans do wyższej klasy rozgrywkowej?

- To już pytanie na wyrost. Myślę, że do tego awansu, to przede wszystkim jest jeszcze cała druga runda. Na pewno, jeśli chodzi o potencjał stricte sportowy, to w chłopakach drzemie on taki, że spokojnie bez Sekulskiego można walczyć o najwyższe lokaty w tej lidze. Przede wszystkim nie ma ludzi niezastąpionych. Tak mi się jednak wydaje, że o ten awans to bardziej trzeba byłoby zapytać w stronę zarządu i sztabu szkoleniowego. Ja nie wiem, jakie będą założenia. Mieliśmy się utrzymać. Nie ma co się oszukiwać - z tabeli wynika, że jesteśmy od osiągnięcia tego bardzo blisko. Nie wiem, czy się zmieniły założenia na tę drugą rundę, czy Stal Stalowa Wola będzie chciała awansować, czy nie. Na pewno jeśli chodzi o nas, o chłopaków, to my będziemy za każdym razem chcieli wyjść i strzelać bramki, wygrywać mecze. Co przyniesie tabela, nigdy nic nie wiadomo. Na koniec sezonu można sprawdzić lub ewentualnie bliżej końca. Wiadomo, że nie można być hipokrytą i gdzieś tam w maju, jak będzie się na pierwszym czy drugim miejscu, mówić że walczymy o utrzymanie.

Komentarze (0)