Kontrakt golkipera zakłada jednak opcję przedłużenia współpracy o kolejne dwa lata. Runda wiosenna będzie dla Miśkiewicza okresem próbnym. - Miał poważną kontuzję - z nią trenował i grał. Z kręgosłupem problemy miał cały czas. My jesteśmy w stanie mu pomóc. Do czerwca musi jednak pokazać, że może grać i że jest w formie - mówi trener Wisły Franciszek Smuda.
[ad=rectangle]
Wychowanek Kmity Zabierzów jest pierwszym zimowym nabytkiem krakowskiego klubu, z którym był związany już w latach 2012-2014. Trafił na Reymonta 22 latem 2012 roku na zasadzie wolnego transferu po tym, jak wygasł jego kontrakt z AC Milan. W ekstraklasie zadebiutował w grudniu 2012 roku z Zagłębiem Lubin, a w pierwszym sezonie w Białej Gwieździe rozegrał w sumie 9 spotkań.
W minionych rozgrywkach po odejściu Sergeia Pareiki był już podstawowym bramkarzem Wisły i zarazem czołowym golkiperem T-Mobile Ekstraklasy. Jako jedyny ligowiec rozegrał w sezonie 2013/2014 komplet 3330 minut. W 37 spotkaniach puścił 46 bramek, a 15 razy zachował czyste konto, czym wyrównał klubowy rekord ustanowiony wcześniej przez Mariusza Pawełka. "Misiek" interweniował na linii z 79-proc. skutecznością.
Z końcem czerwca jego umowa z Wisłą wygasła i nie została przedłużona. Prezes Jacek Bednarz tłumaczył, że krakowski klub chciał zatrzymać go w swoich szeregach, ale strony nie mogły porozumieć się co do warunków kontraktu, a na jego miejsce ściągnięto Michała Buchalika z Ruchu Chorzów.
Miśkiewicz jesień spędził na bezrobociu. W pewnym momencie był bliski przenosin do Śląska Wrocław, ale z WKS-em też nie porozumiał się w sprawie umowy i wrocławianie zatrudnili w Mariusza Pawełka. Czekając na oferty, Miśkiewicz ćwiczył indywidualnie z zaprzyjaźnionym trenerem bramkarzy Krzysztofem Wajdą, ale musiał przerwać treningi, by poddać się operacji pleców, z których urazem zmagał się od kilku miesięcy. Po zabiegu wymagał dwumiesięcznej rehabilitacji, a część z niej przechodził nawet u fizjoterapeuty Wisły w klubowym ośrodku w Myślenicach.
Jesienią numerem jeden w bramce Wisły był Michał Buchalik, a opcją rezerwową dla Franciszka Smudy pozostawał Gerard Bieszczad. "Trójką" w Wiśle był 18-letni Mateusz Zając i teraz jeden z nich będzie musiał poszukać nowego pracodawcy.