Czołówka I ligi mało aktywna na rynku. "Zimą za piłkarzy trzeba płacić, a klubów na to nie stać"

Czołówka I ligi przejawia małą aktywność na zimowym rynku transferowym. Dlaczego ekipy, którym najbardziej powinno zależeć na wzmocnieniach, pozostają tak bierne?

Liderująca Termalica Bruk-Bet Nieciecza sprowadziła tylko Kamila Włodykę z Ruchu Chorzów, Wisła Płock sięgnęła po Piotra Darmochwała ze Stomilu Olsztyn i Przemysława Szymińskiego z Rozwoju Katowice, KGHM Zagłębie również ściągnęło dwóch graczy - Macieja Dąbrowskiego z Pogoni Szczecin oraz Aleksandara Todorovskiego ze Sturmu Graz, natomiast Olimpia Grudziądz tylko jednego - Sebastiana Zalepę z Floty Świnoujście.

Nie są to imponujące zakupy, zwłaszcza że zdecydowanie więcej nowych twarzy mają w swoich składach takie kluby jak GKS Tychy, Chrobry Głogów czy Drutex-Bytovia Bytów.
[ad=rectangle]
Skąd zatem bierność czołowej czwórki? - W zimowym okienku bardzo trudno pozyskać wartościowego zawodnika, bo wszyscy mają ważne umowy z dotychczasowymi pracodawcami. Nikomu chyba nie trzeba przypominać, że w polskich realiach klubów zwyczajnie nie stać na transfery gotówkowe - powiedział portalowi SportoweFakty.pl prezes Olimpii Grudziądz, Jacek Bojarowski.

Sternik I-ligowca uważa, że ostrożność w transferach to właściwe podejście. - Jestem zdania, że taki trend jest dobry. Unika się już teraz wzmocnień na siłę, dbając raczej o stabilność finansową. Trudno się temu dziwić.

Jakie są plany Olimpii na końcówkę okresu przygotowawczego? - My cały czas szukamy środkowego ofensywnego pomocnika. Nie jesteśmy jednak pod ścianą. Mamy mocną kadrę, a najlepiej świadczy o tym miejsce w tabeli. Chcemy się jeszcze wzmocnić, lecz jeśli mamy jeszcze kogoś sprowadzić, to liczymy, że podniesie on jakość w zespole, a o takich graczy - jak już wspominałem - jest zimą trudno - dodał Bojarowski.

Komentarze (0)