Właściciel Legii: Żałujemy, ale ta oferta ustawi Radovicia na życie

- Miro ma tu otwarte drzwi - mówi Dariusz Mioduski. Właściciel warszawskiej Legii spotka się z Miroslavem Radoviciem, ale wątpi żeby Serb zechciał pozostać w klubie.

 Redakcja
Redakcja

- Dla nas to jest zła wiadomość. Nie byliśmy i nie jesteśmy zainteresowani tym transferem. Jeśli zdecyduje się zostać, to oczywiście będę zadowolony - mówi Wirtualnej Polsce Dariusz Mioduski. Jednocześnie doskonale zdaje sobie sprawę, że szansa na zmianę decyzji zawodnika jest minimalna.

- Formalnie jeszcze sprawa nie jest przyklepana, ale on jest zdeterminowany, żeby to zrobić. To pieniądze niewyobrażalne - przyznaje.
Radović ma zarobić w Chinach ponad 12 milionów złotych za dwa lata gry. Sprawa ewentualnego transferu ciągnie się od około dwóch tygodni. - Dwa dni temu byłem przekonany, że nie ma tematu, że "Rado" zostaje, bo chce. Ale potem kwestie finansowe zdecydowały o tym, że będzie inaczej. Zrozumieliśmy, że jest zdeterminowany, więc nie będziemy robimy mu pod górkę. Z tyłu głowy rozumiemy to, że to dla niego takie kwoty, które ustawiają go na życie. Dla nas szkoda, bo przez te ostatnie 9 lat staje się trochę legendą tego klubu. A gdyby kończył karierę i dalej tu funkcjonował, na pewno by tą legendą był - dodaje właściciel mistrza Polski.

W meczu z Ajaksem rozgrywający Legii usiadł na trybunach. O ile w pierwszej połowie Legia była kompletnie zagubiona, to w drugiej udowodniła, że nawet bez swojego lidera potrafi grać na wysokim poziomie z dużą europejską drużyną. - Drużyna udowodniła, że potrafi zagrać bez "Rado". Decyzja o tym, że nie będzie grał, była decyzją trenera. On jest najbliżej zawodników. Był po rozmowie z Rado i podjął decyzję, żeby Rado nie grał, bo uznał, że on nie jest na to mentalnie gotowy. Podobno nie spał i był myślami gdzie indziej. Na pewno trener nie podjąłby inaczej decyzji, żeby grać bez najlepszego zawodnika. Musiał uznać, że potencjalny negatywny wpływ zostania na boisku, byłby większy niż zdjęcie go - zaznacza Mioduski.

Zapowiada jednocześnie, że Legia będzie szukała ewentualnego zastępstwa dla Radovicia. W tej chwili na jego pozycji może grać Michał Masłowski, w odwodzie jest Mateusz Szwoch, a za jakiś do zdrowia może wrócić Ondrej Duda. Nie zmienia to faktu, że Legia będzie szukała dalej. Dlatego w tej chwili negocjuje z Chińczykami jak najwyższą kwotę transferu. Z różnych przekazów wynika, że Legia jest w stanie uzyskać za zawodnika od 1,5 do ponad 2 milionów euro, co za 31-latka jest bardzo dobrą kwotą.

- Z punktu widzenia finansowego, my musimy w tym momencie myśleć już o interesie klubu. Musimy dokonać takich wzmocnień, które gdzieś ta to przyszłości zrekompensują. Także negocjowaliśmy kwoty, które są dla nas rozsądne, które dają nam takie możliwości. Z punktu widzenia klubu uda się nam spożytkować te pieniądze. Nie wiem czy w tym okienku, ale latem będziemy gotowi, żeby to spożytkować - mówi.

Marek Wawrzynowski

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×