- Nie ma dramatu, ponieważ pod koniec meczu Legia miała sytuację, po której moglibyśmy tęsknić za tym remisem - ocenił na gorąco napastnik złocisto-krwistych Przemysław Trytko. 27-latek żałował, że nie udało mu się wpłynąć na końcowy wynik. - Sam miałem dwie piłki, które przy dobrym rozegraniu mogły nam dać szczęśliwe, trochę na wyrost ale 1:0. Mamy remis, ale też czujemy mały niedosyt. Trzeba jednak uszanować ten punkt i patrzeć przed siebie - dodał.
[ad=rectangle]
Historia pojedynków obu ekip na stadionie przy Ściegiennego pokazała, że gdy Legia przyjeżdża do Kielc, to o gole i emocje raczej można być spokojnym. Tym razem na boisku ciężko było znaleźć element, który napawałby optymizmem i pozwoliłby uwierzyć, że worek z bramkami w końcu się rozwiąże. Przeważała głównie walka i przypadkowe zagrania. - Mogło się to zakończyć golem po jakimś stałym fragmencie, albo przy lepszym rozegraniu. Legia też miała swoje sytuacje, może nie klarowne, ale też mogli strzelić.
Korona w starciu z Wojskowymi musiała sobie radzić bez pauzującego za kartki Olivier Kapo. Nie pierwszy raz okazało się, że brak Francuza utrudnia gospodarzom między innymi utrzymanie piłki pod bramką drużyny przeciwnej. A i sam Trytko musi się zdecydowanie mocniej napracować. - Nie ma co ukrywać, że będąc z przodu samemu można co prawda powalczyć, ale już samo to przepychanie się, podskakiwanie kosztuje strasznie wiele energii. Oczywiście, że przydaje się ktoś z kim można pograć. Nie będziemy jednak płakać, że "Oli" nie zagrał - przyznał.
Celem podopiecznych Ryszarda Tarasiewicza cały czas pozostaje wywalczenie miejsca w grupie mistrzowskiej. Obecnie do ósmej pozycji kielczanie tracą sześć punktów. Nie uda się zrealizować tego celu samymi remisami. Piłkarze o tym doskonale wiedzą. - Jeżeli nie będziemy wygrywać to siłą rzeczy nie awansujemy do pierwszej ósemki.