Mateusz Żytko: Podbeskidzie praktycznie nie miało żadnej sytuacji

Cracovia w potyczce przeciwko Podbeskidziu Bielsko-Biała zremisowała 1:1. Pasy dobrze zagrały w defensywie, przez co Górale mieli problem ze stwarzaniem bramkowych sytuacji.

Łukasz Witczyk
Łukasz Witczyk
Cracovia w dwóch tegorocznych meczach T-Mobile Ekstraklasy zanotowała dwa remisy z wyżej notowanymi rywalami. Jednak po meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała piłkarze Pasów mieli mieszane uczucia. Krakowianie na prowadzenie wyszli w 64. minucie, kiedy to Miroslav Covilo wykorzystał błąd Michala Peskovicia. Wyrównujący gol padł po skutecznym strzale Macieja Iwańskiego z rzutu karnego.
- Remis na wyjeździe trzeba szanować, ale z przebiegu meczu, prowadząc 1:0 można było spokojnie ten wynik dowieźć do końca. Dobrze graliśmy w defensywie, Podbeskidzie praktycznie nie miało żadnej sytuacji, może tylko w pierwszej połowie i to taką przypadkową. Szkoda, że mecz zakończył się remisem, tak samo jak w zeszłym roku, gdzie też po karnym straciliśmy bramkę - mówił Mateusz Żytko.

Cracovia z dobrej strony pokazała się w potyczce przeciwko Śląskowi Wrocław. W starciu w Bielsku-Białej widać było dużo niedokładności w poczynaniach obu zespołów. - Na pewno nie było tyle fajnej gry i dokładnych podań, jak w meczu ze Śląskiem. Nie wiem z czego to wynika, byliśmy troszeczkę pochowani, nie pokazywaliśmy się do gry. Czuję niedosyt, bo inne zespoły mogą nam pouciekać i dystans między nami, a pierwszą ósemką może się zwiększyć. Biorąc pod uwagę ten kontekst, to odczuwamy niedosyt z remisu z Podbeskidziem Bielsko-Biała - przyznał defensor Cracovii.

Jedyną bramkę w spotkaniu z Podbeskidziem ekipa z Krakowa straciła po rzucie karnym. Zdaniem Żytki faulu można było uniknąć. - Sytuacji z karnym nie widziałem, przesuwałem się w drugą stronę. Ta piłka padłaby łupem Krzyśka Pilarza i nie było zagrożenia, że ktoś do niej z Podbeskidzia dojdzie, a tu nagle sędzia podyktował rzut karny - ocenił gracz krakowskiego klubu.

Dla obrońcy był to pierwszy w tym roku mecz w T-Mobile Ekstraklasie. Rywalizacja w linii obrony Cracovii jest bardzo duża, lecz Żytko w poprzednim spotkaniu pauzował z powodu choroby. - Nie zagrałem w poprzedniej kolejce, bo byłem chory, teraz wskoczyłem do składu. Czasem tak jest, że pech kolegi jest szczęściem drugiego zawodnika. Teraz przed nami kolejny tydzień do przepracowania i trener postawi na zawodnika, który będzie się lepiej prezentował na treningu. Zawsze w okresach przygotowawczych się koncentruję na sobie. Staram się jak najmocniej pracować, szlifuje swoją formę poza treningami. Nie obchodzi mnie czy przychodzi inny obrońca, na pewno jest to duży komfort dla trenera i wzmacnia rywalizację - stwierdził Żytko.

Przed Cracovią kolejny mecz z wyżej notowanym rywalem. W piątek Pasy spotkają się z Lechem Poznań, z którym ostatnio krakowianie notowali przeciętne rezultaty. - Myślę, że jako zawodowi sportowcy, rozpatrując to co było, nigdy nie moglibyśmy zrobić kroku do przodu, bo zawsze coś by zostawały w głowach. O poprzednich meczach z Lechem nie myślimy. Chcemy się jak najlepiej przygotować do tego spotkania - zapowiedział obrońca Pasów.

Deniss Rakels: Nie zasługiwaliśmy na zwycięstwo

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×