Trener Górnika Łęczna: Brakuje nam Cernycha

[tag=566]Górnik Łęczna[/tag] wiosną nie zdobył ani jednego gola. Beniaminek z niecierpliwością czeka więc na powrót najlepszego strzelca - Fiodora Cernycha.

Zdobywca dziewięciu bramek w rundzie jesiennej Fiodor Cernych musiał poddać się operacji, przez co nie zagrał w żadnym meczu sparingowym. Litwin powrócił już do pełni zdrowia i jest dla szkoleniowca nadzieją na przełamanie ofensywnego impasu. - Od poniedziałku wchodzi w normalny trening. Jeśli jego poziom formy będzie nam odpowiadał, to natychmiast zagra. Na pewno brakuje nam go. Nie strzelamy bramek, więc trzeba wzmocnić się zawodnikiem, który dla nas te gole zdobywał - przekonuje Jurij Szatałow.
[ad=rectangle]
Na razie zawodzi sprowadzony zimą Evaldas Razulis. Litewski napastnik sprawia wrażenie zagubionego na boisku, co i tak nie tłumaczy faktu, że Górnik Łęczna stwarza ostatnio niewiele sytuacji podbramkowych. Po meczu z Zawiszą Bydgoszcz trener zdecydował się więc na roszadę w linii pomocy i do boju przeciwko Górnikowi Zabrze posłał Hiszpana Josu w miejsce Filipa Burkhardta, dla którego zabrakło miejsca w kadrze. - Burkhardt bardzo słabo wypadł z meczu z Zawiszą. Trzeba było zareagować i wprowadzić coś innego. Uważam, że akurat Josu grał zdecydowanie lepiej. Zagrywał dużo piłek do przodu, walczył - ocenia szkoleniowiec beniaminka T-Mobile Ekstraklasy.

Szansę w środku pola otrzymał również Filip Rudik ze względu na pauzę kapitana Veljko Nikitovicia za kartki. Białorusin zawiódł - miał minimalny wkład w akcje ofensywne i nie popisał się też w destrukcji, a do tego zanotował dużo strat. Im bliżej końca meczu, tym bardziej niemrawo snuł się po murawie i dotrwał do 83. minuty. - Po prostu umierał już. Nie był do końca przygotowany. Przyjechał do nas z kontuzją i nie trenował dosyć długo. Prosił o zmianę - przyznaje Szatałow.

Komentarze (0)