Ryszard Tarasiewicz: Nie będzie żadnej partyzantki

- Jeżeli komuś nie podoba się gra Korony, to niech sobie przełączy kanał. U mnie nie będzie wyników 7:6 czy 9:7 - mówi przed pojedynkiem z Jagiellonią szkoleniowiec kieleckiego zespołu.

Po remisie z mistrzem Polski Korona udaje się na drugi w rundzie wiosennej wyjazd. Złocisto-krwiści powalczą z bardzo dobrze spisującą się Jagiellonią Białystok. Czy kielczanie zagrają inaczej niż z Górnikiem Zabrze i Legią Warszawa? - Jestem zadowolony z organizacji gry i muszę powiedzieć, że nie będziemy nic zmieniać pod tym względem. Jeżeli będziemy mogli prowadzić grę, to tak też będzie. Zawodnicy mają grać tak jak tego oczekuję, nawet jeżeli miałoby się to skończyć jedenastoma remisami. Nie będzie żadnej partyzantki - powiedział Ryszard Tarasiewicz.
[ad=rectangle]

Choć plasująca się na czternastej pozycji drużyna z woj. świętokrzyskiego punktuje, to nie wszystkim podoba się jej styl. 52-letni trener ma w związku z tym radę dla malkontentów. - Jeżeli komuś nie podoba się gra Korony, to niech sobie przełączy kanał. U mnie nie będzie wyników 7:6 czy 9:7 - stwierdził. - Nie po to się trenuje, żeby mówić "zobaczymy, czy macie jaja", albo  "sprawdzimy, co macie w brzuchu". Nie na tym to polega. Trzeba zdiagnozować zespół i wiedzieć na co go stać, by móc próbować realizować swój pomysł - dodał.

Koroniarze znów będą mogli liczyć na pomoc Oliviera Kapo, który ostatnio pauzował z powodu żółtych kartek. Powrót Francuza oznacza, że on i Przemysław Trytko stworzą ofensywny duet, którego wyraźnie brakowało w meczu z Wojskowymi. - Nie jest tajemnicą, że Kapo zagra od początku. To jest chłopak dobrze zaawansowany technicznie, który daje nam jakość w ofensywie.

Tarasiewicz już niemal tradycyjnie nie chciał się szczegółowo wypowiadać na temat przeciwnika. - To jak zagrają zależy od tego co będzie chciał egzekwować od swoich zawodników trener Probierz. My z kolei jesteśmy w stanie rozegrać bardzo konsekwentne zawody i zdobyć punkty - zapewnił. Dwa zwycięstwa Jagi sprawiły, że stadion w Białymstoku może się zapełnić. Głośny doping nie będzie jednak stanowił żadnego problemu dla gości. - Solą piłki są kibice. Lepiej grać przy 15 tysiącach ludzi, niż gdy gra drugi z trzecim zespołem i na stadionie we Wrocławiu jest ich 9 tysięcy.

W ostatnich dniach ponownie zrobiło się głośno o problemach klubu z ulicy Ściegiennego. Tym razem chodzi o brak zgody sądu na wdrożenie postępowania naprawczego. Szkoleniowiec Korony przekonuje, że wszelkie tego typu zawirowania nie wpłyną negatywnie na dyspozycję zespołu. - Staramy się o tym nie rozmawiać i nie podchodzimy do tego tak bezpośrednio. Trzeba takie rzeczy odsuwać od siebie, bo nie mamy na to wpływu - zakończył.

Komentarze (0)