Mariusz Zganiacz: Jestem zły na trenera Gąsiora

Coraz mniej prawdopodobne wydaje się, że Mariusz Zganiacz wypełni ważny jeszcze przez rok kontrakt z kielecką Koroną. Były reprezentant polskiej młodzieżówki nie narzeka na brak zainteresowania ze strony klubów Ekstraklasy i bardzo możliwe, że zmieni barwy klubowe już w najbliższym okienku transferowym.

- Zostaję w Koronie - twardo zadeklarował Mariusz Zganiacz po decyzji Wydziału Dyscypliny o degradacji kieleckiego klubu o jedną klasę rozgrywkową. Słowa dotrzymał, jednak runda jesienna na zapleczu Ekstraklasy nie była dla niego do końca taką, jakiej by sobie życzył. Nie zawsze miał miejsce w składzie zespołu Włodzimierza Gąsiora, nie strzelił jesienią ani jednej bramki. - Jeśli mentalnie utwierdzi się w przekonaniu, że chce tu grać, to będzie z niego wielki pożytek. Ale jeśli cały czas będzie miał w głowie, że musi odejść, bo go nie lubią, nie widzą, to nie będzie do końca zaangażowany - wypowiadał się szkoleniowiec Korony o swoim podopiecznym zaraz po zakończeniu rundy jesiennej.

Sam piłkarz nie ukrywa, że jest… zły na Włodzimierza Gąsiora. Dlaczego? - Mam do niego żal o to, że przed rundą rozpowiadał o mnie nieprawdziwe rzeczy. Mówił w mediach i przed prezesem, że jestem pierwszym chętnym do odejścia, a ja od początku przecież chciałem zostać w klubie. To było nie fair. Nie rozumiem tego - mówi popularny "Zgani" w rozmowie z naszym portalem.

Być może wiosną 24-letni pomocnik nie będzie już reprezentował żółto-czerwonych barw. - Interesują się mną Górnik Zabrze, Odra Wodzisław i Lechia Gdańsk - ujawnia. - Najbardziej konkretny wydaje się być Górnik, który złożył mi już ofertę. Z Gdańska dostałem telefon z zapytaniem o moją wartość. Nie odpowiedziałem, bo nie znam odpowiedzi na to pytanie. Trzeba je zadać Koronie, a nie mnie. Latem kielecka prasa wyceniła go na kwotę 700 tys. złotych.

W którym z tych klubów sam zawodnik najbardziej chciałby kontynuować karierę? - Naprawdę nie wiem. Wiem, że chciałbym grać w Ekstraklasie, bo takie są moje ambicje - nie kryje wychowanek Czarnych Gorzyce. W Zabrzu chcieliby, aby wciąż perspektywiczny Zganiacz zastąpił w przyszłości Jerzego Brzęczka. - A może razem gralibyśmy w środku? To byłoby coś grać u boku tak doświadczonego piłkarza - przyznaje.

W Lechii natomiast Zganiacz znów byłby pod skrzydłami trenera Jacka Zielińskiego, który jeszcze w poprzednim sezonie zasiadał na ławce trenerskiej kieleckiego zespołu. - Do gry w Gdańsku namawia mnie Łukasz Trałka, z którym grałem w reprezentacji młodzieżowej, a także byli koledzy z Korony: Maciek Kowalczyk i Marcin Kaczmarek. Szczególnie "Kaka" bardzo chciałby, abym przeszedł do Lechii - zdradza filigranowy rozgrywający. Z kolei do gdy w wodzisławskiej Odrze namawiają go… kibice. Zganiacz bowiem grał w śląskim klubie zanim dołączył do Korony. Czyje namowy okażą się najskuteczniejsze? - Wszystko powinno się wyjaśnić do końca grudnia - kończy piłkarz, który obecnie odpoczywa po trudach rundy w Zakopanem.

Komentarze (0)