W pierwszej połowie meczu Ruchu Chorzów z Pogonią Szczecin Niebiescy posiadali przewagę, ale niewiele z niej wynikało. Bramkę gospodarze zdobyli dość niespodziewanie. Piłkę z autu wyrzucił Roland Gigołajew, a Bartłomiej Babiarz popisał się fantastycznym uderzeniem z woleja sprzed pola karnego. Radosław Janukiewicz nie miał szans na skuteczną interwencję. - Tak, to było trenowane - uśmiechał się po meczu pomocnik. - Oczywiście to żart. Miałem możliwość uderzenia i piłka idealnie siadła mi na mojej lepszej nodze, i znalazła się w bramce - powiedział już na poważnie.
[ad=rectangle]
Warto dodać, że Ruch strzelił gola po akcji jaką Niebiescy często prezentowali przed laty, w czasach gdy w chorzowskich barwach występował Andrzej Niedzielan. Podopieczni Waldemara Fornalika szybko wykonali aut, posyłając piłkę za plecy obrony. To zaskoczyło defensywę i golkipera Portowców. - Bramkarz zawsze stoi wyżej robiąc kilka kroków do przodu - wyjaśnił "Babi".
Pomocnik Niebieskich był zadowolony z gry swojej i drużyny szczególnie na początku spotkania. - Pierwsze niespełna pół godziny w naszym wykonaniu było bardzo dobre. Po drugiej bramce trochę za bardzo cofnęliśmy się i straciliśmy kontaktowego gola - stwierdził.
W drugiej połowie szczecinianie domagali się rzutu karnego, gdy Babiarz w polu karnym starł się z Marcinem Robakiem. - W moim odczuciu zdążyłem musnąć piłkę i tym samym uniemożliwiłem mu oddanie strzału. Uważam, że faulu nie było - zapewnił Babiarz.
[event_poll=28382]