Tomasz Kafarski rozstał się z Flotą Świnoujście 12 stycznia, choć jego przyszłość wisiała na włosku od dłuższego czasu. Inwestor, który finansował działalność klubu na początku roku, postulował zatrudnienie swojego szkoleniowca. Przedstawiciele I-ligowca zapewniali, że "Kafar" mógł pozostać na stanowisku, ale było to w zasadzie "mydlenie oczu".
[ad=rectangle]
Kibice nie popierali zwolnienia Kafarskiego i do dziś nie mogą się pogodzić z taką decyzją. Miał bardzo dobre wyniki, a na dodatek uczynił grę zespołu interesującą dla oka widza. Jedną ze składowych tego sukcesu była zmiana taktyki. Po raz pierwszy Flota zagrała w systemie 3-5-2, z którego uczynił swoją wizytówkę Robert Podoliński. Wcześniej w tym ustawieniu funkcjonowały ekipy z Półwyspu Apenińskiego z Juventusem Turyn na czele.
Drużynę z rąk Kafarskiego przejął Tudor Florin-Laurentiu i postanowił wiele pozmieniać. Na treningach szlifował 4-5-1. - Każdy trener ma prawo wybrać takie ustawienie, jakie mu się podoba i nie można mieć o to pretensji. Rumuni mieli swoją wizję grania, a my jesteśmy piłkarzami i musimy się do tego dostosować. Trenera Laurentiu nie ma już z nami, a jest trener Szukiełowicz, który powiedział, że widział nasze mecze z jesieni i jemu nasze ustawienie pasuje. Staramy się zatem grać to samo co za trenera Kafarskiego – powiedział Łukasz Sołowiej.
Wspomniany Romuald Szukiełowicz prowadzi Flotę Świnoujście od lutego. Przyjechał nad morze po tym, jak PZPN wydał Laurentiu zakaz reprezentowania klubu. Już w sparingach wrócił do tego, co dobre i kontynuował w ligowym starciu z Olimpią Grudziądz. Flota wygrała ten mecz niespodziewanie 1:0.
- Trener Szukiełowicz widział, że nasza gra funkcjonowała dobrze w rundzie jesiennej. Pozostał przy tym. Na początku jest problemem, że nasza kadra zmieniła się. Przyszło kilku zawodników, którzy dopiero przestawiają się na 3-5-2. Nie jest prosto grać, jeżeli nie zna się tej taktyki. Poświęciliśmy kilka sparingów na podtrzymanie dyscypliny taktycznej. Na razie wystarczyło to, żeby zapunktować z Olimpią Grudziądz – opowiadał Michał Stasiak.
W sobotę w barwach Wyspiarzy zadebiutowali Daniel Bujok na pozycji prawego wahadłowego, a także Tomasz Margol w środku pola. Eksperymentem była gra w ataku Dawida Korta i Pawła Lisowskiego. W zasadzie postawa każdego zasłużyła na mniej lub bardziej okazałą laurkę, choć i mankamentów nie zabrakło. - Pierwsza wygrana otworzyła nam głowy i pozwoliła spojrzeć optymistyczne na następne kolejki. Trzeba jednak o tym szybko zapomnieć i od poniedziałku pracujemy pod GKS Katowice. Do poprawienia jest dużo – przyznał Stasiak.
Jeżeli drużyna znad morza będzie mogła kontynuować rozgrywki, to pole manewru trenera Szukiełowicza powiększy się o trzech zawodników. Flota zgłosi Keona Daniela, Przemysława Kocota, a także ściągnie rosłego napastnika z Anglii, który występował w Szkocji. Kadra pozostanie wąska, ale już nie równie opłakana jak w sobotę.