- Dopóki graliśmy 11 na 11, nie było źle, ale niestety czerwona kartka Benassiego całkowicie pokrzyżowała nam plany. Już z Athletic Bilbao grało nam się trudno, a Zenit jest jeszcze lepszy i bardzo mocny. Rewanż zagramy jednak u siebie przed naszymi kibicami i będziemy innym zespołem. Nie tracimy wiary - przyznał po końcowym gwizdku na łamach tuttomercatoweb.com Kamil Glik, który wystąpił w pełnym wymiarze czasowym i został ukarany żółtą kartką.
[ad=rectangle]
Torino FC pierwszego gola straciło w 38. minucie i palce maczał w tym reprezentant Polski. Glik powinien wybić piłkę po interwencji Daniele Padellego, ale poślizgnął się na 5. metrze i umożliwił Axelowi Witselowi posłanie piłki do siatki. Włoskie media obarczyły 27-latka odpowiedzialnością, co negatywnie wpłynęło na jego pomeczowe oceny.
Glikowi przyznano noty od "5" do "6" w skali 1-10. Zwrócono uwagę, że środkowy obrońca miał mnóstwo pracy przeciwko Zenitowi Sankt Petersburg i rzadko interweniował pewnie. "W wielu przypadkach nie potrafił wyjaśnić sytuacji, podobnie jak pozostali obrońcy Torino cierpiał przy atakach rywali, to nie był jego najlepszy dzień" - napisały włoskie serwisy o występie naszego rodaka.