Agnieszka Kiołbasa: Piłkarska jesień w lidze polskiej dobiegła końca. Jakbyś ocenił postawę Piasta w tych zakończonych już spotkaniach ekstraklasy?
Marcin Bojarski: Na pewno ta runda była bardzo ciężka z tego względu, że nie gramy u siebie. Nie mamy możliwości gry na własnym stadionie. To po pierwsze. Po drugie. Naszym celem jest utrzymanie i patrząc na okoliczności, w jakich gramy, tę rundę możemy uznać za średnią. Jedyne co można zapisać na plus, to postawę bloku defensywnego. Bramkarz i chłopaki w obronie grają naprawdę rewelacyjnie. Szwankuje ofensywa. To musimy sobie jasno powiedzieć.
Wspomniałeś o grze na własnym stadionie. Piast pozbawiony jest tego przywileju, a czym jest atut własnego boiska pokazała w tej rundzie m.in. Polonia Bytom...
- To jest właśnie dobry przykład. W tamtym sezonie Polonia grała na stadionie Ruchu Chorzów i te wyniki miała bardzo słabe. Teraz wróciła na swój stadion, występuje przed kilkutysięczną publicznością i wszyscy widzą jak jest. U siebie gra się zupełnie inaczej. W naszym przypadku na pewno byłoby podobnie. Jestem przekonany, że parę punktów byśmy mieli więcej. Jesteśmy jednak w takiej sytuacji, w jakiej jesteśmy i trzeba sobie z tym poradzić.
Sezon rozpoczęliście dobrze, bo od zwycięstwa nad Cracovią i remisu z Bełchatowem, ale później już tak różowo nie było. Zaczęliście przegrywać mecz za meczem i znaleźliście się niemal na samym dnie tabeli.
- Druga liga, trzecia to zupełnie co innego niż ekstraklasa. Tutaj są zespoły dobre. Każdy zespół posiada po kilku ciekawych zawodników i te wymagania na pewno są dużo wyższe. Musieliśmy zapłacić frycowe. Trener cały czas szukał odpowiedniego ustawienia. Starał się to jakoś sklecić. Musieliśmy zapłacić za to, za ten brak doświadczenia. Te porażki nie były jakieś tam katastrofalne. Przegraliśmy z Lechem, z Legią, z Wisłą na wyjeździe. Trener szukał różnych wariantów i to się musiało jakoś odbić na grze.
Po tej serii pięciu porażek z rzędu zdołaliście się podnieść, bo począwszy od starcia z ŁKS-em, nie licząc spotkania z Wisłą, w czterech meczach sięgaliście po punkty. Z czego w trzech odnieśliście zwycięstwo. Udowodniliście tym samym, że nie powiedzieliście jeszcze ostatniego słowa.
- Na pewno naszym celem jest utrzymanie. O tym marzymy. Pierwszy sezon beniaminka zawsze jest trudny. Po tych porażkach załapaliśmy, wygraliśmy kilka ważnych meczów, ale nasza pozycja nadal nie jest taka, jakbyśmy tego chcieli. Teraz od marca zaczną się mecze na noże, brutalne. Ja się tego spodziewałem, że do ostatniej kolejki będziemy walczyć o to utrzymanie.
Były mecze, które przegrywaliście w pełni zasłużenie. Były i takie, w których nie do końca powinniście byli zejść z boiska pokonani. Wiadomo, każda porażka boli, ale w twoim odczuciu, która była tą najbardziej bolesną?
- Dla mnie najbardziej bolesna była porażka w meczu z Arką Gdynia u siebie, bo w drugiej połowie złapaliśmy wiatr w żagle. Zdobyliśmy kontaktowego gola. Strasznie przygnietliśmy rywala, a Arka ma naprawdę ciekawych zawodników i duży potencjał. Tak więc ja żałuję tego spotkania z Arką Gdynia.
Chyba największą niespodzianką, jaką sprawiliście tej jesieni, było wyjazdowe zwycięstwo nad Śląskiem Wrocław. Byliście pierwszymi, którzy w tym sezonie zdobyli twierdzę przy ulicy Oporowskiej.
- Wyniki pokazują, że nie jesteśmy na pewno złym zespołem. To zwycięstwo we Wrocławiu dużo nam dało i potwierdziło, że można wszędzie wygrać. Na pewno były to bardzo cenne trzy punkty, zresztą nasze pierwsze zwycięstwo na terenie rywala.
Piast tej jesieni na pewno mógł się pochwalić solidną defensywą, o czym już wspomniałeś. Straciliście siedemnaście bramek, co jak na beniaminka jest wynikiem całkiem dobrym.
- Ja zawsze powtarzam, że jeżeli masz dobrą obronę, to możesz spotkanie wygrać, bo w meczu zawsze stworzy się jakieś tam sytuacje strzeleckie. Tak więc blok obronny naprawdę pozytywnie mnie zaskoczył. Chłopaki grali świetnie. Naprawdę rewelacja. Grzegorz Kasprzik pokazał się z bardzo dobrej strony, a to jego pierwsze mecze w ekstraklasie. Adam Banaś, Kamil Glik, Maciek Michniewicz, Kasza (Jarek Kaszowski przyp. red.), Paweł Gamla. W sumie wszyscy pracujemy w defensywie, ale podstawą jest ta czwórka i defensywni pomocnicy, bo jeszcze Łukasz Krzycki. Oni mają naprawdę świetną rundę.
Niestety o ofensywie Piasta nie można powiedzieć nic dobrego. Strzeliliście zaledwie osiem bramek. Tylko ostatni w tabeli Górnik zdobył ich tak niewiele...
- No właśnie. Stwarzamy sobie sytuacje, ale jesteśmy bardzo nieskuteczni. To jest właśnie nasza bolączka. Myślę, że z meczu na mecz będzie coraz lepiej. Przepracujemy dobrze okres przygotowawczy. Znając życie jeszcze na pewno ktoś do nas dojdzie w zimie. Myślę, że to będzie ktoś z zawodników ofensywnych. Sądzę, że będzie coraz lepiej.
Wiosną czeka was naprawdę trudne zadanie. Co prawda tych zespołów, z którymi przyjdzie wam walczyć o utrzymanie, trochę jest, ale na waszą niekorzyść działa ten już wspomniany brak stadionu. Zagracie osiem meczów w roli gospodarza, ale nie w Gliwicach tylko w Wodzisławiu Śląskim...
- Będzie to bardzo trudna runda, bo zagramy niby u siebie, ale w Wodzisławiu Śląskim z zespołami z czołówki. To będzie Wisła Kraków, Legia, Lech, a z drużynami, z którymi walczymy o utrzymanie, zmierzymy się na wyjeździe. Tak więc będzie naprawdę ciężko.
Z zawodników Piasta masz chyba największe doświadczenie w ekstraklasie. Jak realnie oceniasz wasze szanse na utrzymanie?
- Naprawdę bardzo wysoko. Przed nami runda rewanżowa. Trzeba się do niej dobrze przygotować. Poprawić tę grę w ofensywie i na pewno będzie dużo lepiej. Ważny będzie początek wiosny. Od kilku lat do utrzymania potrzebnych jest 30 punktów. One gwarantują pozostanie w ekstraklasie. Ja wiem, że jesteśmy w stanie to zrobić.
Z twoim transferem do Piasta były chyba wiązane największe nadzieje. Twoja przygoda z tym zespołem nie zaczęła się jednak dobrze. Najpierw ta kontuzja w okresie przygotowawczym, później kolejny uraz już w trakcie sezonu. Wróciłeś na dobre do gry na mecz z ŁKS-em, ale na pewno nie takiego Marcina Bojarskiego chcieliby wszyscy oglądać.
- Ja należę do tego typu zawodników, którzy nie szukają tanich, śmiesznych wymówek. Mogę powiedzieć tyle, że ta runda była słaba w moim wykonaniu. Będę robił wszystko, żeby dobrze przepracować ten okres przygotowawczy. Zagrałem przyzwoicie jedynie w meczu z Ruchem Chorzów i z Polonią Bytom u siebie, a tak w tych pozostałych spotkaniach nie byłem zadowolony ze swoich występów na pewno. Zdaję sobie sprawę z tego, że było słabo. Nie szukam usprawiedliwienia. Nie zwalam winy na kontuzję. Wiem, jakie nadzieje tutaj ze mną wszyscy wiążą. Obiecuję, że przepracuję okres przygotowawczy i w tej rundzie rewanżowej, która jest dla nas bardzo ważna, będę już sobą i będę grał w miarę dobrze i wszyscy będą zadowoleni.
Właśnie. Nie tak to sobie wyobrażano. Liczono tutaj przede wszystkim na twoje bramki, ale póki co nie zaliczyłeś żadnego trafienia. Na twoim koncie jedna asysta... Będziesz musiał się sporo namęczyć, by wiosną udowodnić swoją wartość...
- Tak to wygląda, nie zdobyłem bramki. Pocieszam się faktem, że w ostatnich spotkaniach znajdowałem się w tych sytuacjach, w których mogłem się pokusić o strzelenie bramek, ale ich nie wykorzystałem. Wierzę, że uda mi się coś strzelić, dograć kilka piłek do kolegów. Wiem doskonale, co mnie czeka w rundzie rewanżowej.
W zespole Piasta występujesz na pozycji prawego pomocnika, chociaż mógłbyś grać z powodzeniem nawet w ataku. Odpowiada ci ta rola, czy może jednak nie do końca?
- W zupełności mi odpowiada. Dobrze z Jarkiem (Kaszowskim przyp. red.) się rozumiemy, dobrze się uzupełniamy. Dla mnie to żaden problem. Grałem praktycznie cały czas na tej pozycji w Cracovii przez 4,5 roku, więc jestem do niej przyzwyczajony. Jeżeli trener będzie jednak widział mnie w innej roli, poinformuje mnie o tym, a z mojej strony na pewno nie będzie problemu.
Na zakończenie, czego mogę Ci życzyć przed tą piłkarską wiosną?
- Na pewno zdrowia. To jest podstawa, bo ono jest w tym wszystkim najważniejsze.