Tomasz Hajto: Widzew ma klasowych piłkarzy, wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo

GKS Tychy w meczu 21. kolejki I ligi pokonał Widzew Łódź 1:0. Dla Ślązaków było to pierwsze zwycięstwo w rundzie wiosennej. - Wiedzieliśmy, że to nie będzie łatwe spotkanie - przyznał Tomasz Hajto.

Łukasz Witczyk
Łukasz Witczyk
Zarówno GKS Tychy, jak i Widzew Łódź w rundzie jesiennej spisywały się bardzo słabo i zimę spędziły w strefie spadkowej. Celem obu drużyn na drugą część rozgrywek jest zapewnienie sobie utrzymania na zapleczu ekstraklasy. Po sobotnim meczu bliżej realizacji tego założenia są tyszanie, którzy po 21. kolejce mają na swoim koncie 18 punktów. Z kolei łodzianie zamykają ligową tabelę, a w swoim dorobku mają zaledwie 9 "oczek".
Ślązacy do starcia z Widzewem przystępowali po porażce 0:4 w Gdyni. Tyszanom udało się w pełni zrehabilitować za wysoką przegraną. Patrząc na tabelę wydawałoby się, że mecz z łódzkim klubem jest idealny na przełamanie. Jednak Widzew to już nie ta sama drużyna, która jesienią była czerwoną latarnią I-ligowych zmagań.

- Po porażce 0:4 w Gdyni zdołaliśmy się podnieść. Wiedzieliśmy, że ten mecz musimy dobrze rozegrać w sferze psychologicznej. Popełniliśmy tam wiele błędów i nie zasłużyliśmy na tak wysoką porażkę. Widzew ma w swoim składzie klasowych zawodników z przeszłością w najwyższej klasie rozgrywkowej i wiedzieliśmy, że to nie będzie łatwe spotkanie. Zespoły trenera Stawowego starają się grać piłką, co było widać w pierwszej połowie. Staraliśmy się mieć dobrą organizację i grać agresywnie, a także blokować strefy, w jakich grał Widzew - przyznał Tomasz Hajto.

GKS Tychy dobre grał w defensywie, obrońcy Trójkolorowych rzadko dopuszczali rywali w pole karne, a jeśli już Widzewiakom udało się znaleźć pod bramką strzeżoną przez Sebastiana Przyrowskiego, to obrońcy ratowali się wybiciem na rzut rożny. Widzewiacy nie potrafili jednak wykorzystać stałych fragmentów gry. Lepiej w tym elemencie poradzili sobie tyszanie.

Jedyną bramkę strzelił Maciej Kowalczyk, który strzałem głową zamienił na bramkę dośrodkowanie Marcina Radzewicza z rzutu wolnego. - Bramka była kluczowym momentem. W okresie przygotowawczym pracowaliśmy nad stałymi fragmentami gry, strzeliliśmy bodajże 14 bramek. To pokazało, że w tym nie ma przypadku, a ten gol pozwolił nam w to uwierzyć. Od 75. minuty zespół więcej biegał i więcej walczył, zaczęła się tworzyć drużyna - stwierdził Hajto.

Po triumfie nad Widzewem piłkarze GKS-u Tychy skupiają się już na kolejnych spotkaniach, w których chcą odrobić stratę do miejsca gwarantującego utrzymanie w I lidze. - Był to dla nas bardzo ważny mecz, dzięki któremu mogliśmy się zbliżyć do tych drużyn będących nad nami. Cieszy to, że nie straciliśmy bramki, cieszy zwycięstwo i teraz koncentrujemy się na następnym spotkaniu. Każdy mecz jest dla nas ważny, ten był prestiżowy dla naszych kibiców i to też nas cieszy. Podnieśliśmy się po wysokiej porażce, a w drugiej połowie pokazaliśmy, że gdybyśmy mieli więcej spokoju w niektórych sytuacjach, to moglibyśmy się pokusić o kolejne bramki - ocenił szkoleniowiec tyskiego klubu.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×