Tadeusz Pawłowski: Jest jeszcze dużo do zrobienia

- Strzelamy trzy bramki w Zabrzu, dwie w Kielcach i nie daje nam to pełnej puli punktów - mówił po remisie na Kolporter Arenie opiekun Śląska Wrocław. Jak długo kibice WKS-u poczekają na zwycięstwo?

- Bardzo dobrze zaczęliśmy, bo szybko objęliśmy prowadzenie. Później było trochę za nerwowo, nie opanowaliśmy środka pola i po dwóch błędach na lewej stronie Korona wyszła na prowadzenie. W drugiej połowie bardzo dobra zmiana z Robertem Pichem dała nam remis i później ten mecz mógł się różnie ułożyć - rozpoczął swój pomeczowy komentarz szkoleniowiec Śląska Wrocław.
[ad=rectangle]
W ocenie Tadeusza Pawłowskiego jego podopieczni wspólnie z gospodarzami stworzyli interesujące widowisko. - Myślę, że publiczność zobaczyła dużo akcji i z obu stron były sytuacje bramkowe. To jest ciężki teren, o czym przekonały się inne zespoły, dlatego jestem zadowolony z wyniku - stwierdził. - Zdobyliśmy kolejny punkt, mamy ich już trzydzieści osiem. Cały czas zbliżamy się do magicznej czterdziestki, chcemy ją przekroczyć, żeby być w pierwszej ósemce i spokojnie budować zespół. Jeżeli przejdziemy czterdzieści punktów, to chłopaki będą też spokojniej grali. Widać u nich trochę nerwów i presji. Oni też postawili sobie wysoko poprzeczkę i chcą wypaść jak najlepiej. Tonowałbym jednak nastroje.

Doświadczonego trenera martwi fakt, że choć zespół punktuje, to wciąż czeka na swoje pierwsze zwycięstwo w 2015 roku. - Strzelamy trzy bramki w Zabrzu, dwie w Kielcach i nie daje nam to pełnej puli punktów. Uważam, że jest jeszcze dużo do zrobienia - przyznał. Przełamanie serii bez wygranej z pewnością pomoże w umocnieniu swojej pozycji w tabeli. - Jeżeli będziemy stabilni w tyłach, to będziemy mogli myśleć o miejscu w czołówce. Jeszcze dojdzie podział punktów i te drużyny, które będą do końca w najlepszej formie staną na tych trzech pierwszych miejscach, gwarantujących grę w pucharach - mówił.

Trener Śląska miał dużo do powiedzenia po meczu w Kielcach
Trener Śląska miał dużo do powiedzenia po meczu w Kielcach

Uwagi do postawy wrocławskich defensorów nie biorą się znikąd. - Z Legią straciliśmy dwa gole z rzutów rożnych, z Koroną też w sumie dwie podobne bramki. Może nie po stałych fragmentach gry, ale po błędach kiedy jesteśmy spóźnieni. To wszystko musi być domknięte, nie można przepuścić zawodnika, żeby mógł dośrodkować i nie można przed bramką nikogo zostawić bez opieki. Uważam, że dużo pracy przed nami. Wiedzieliśmy jednak przed rozgrywkami, że będą to dla nas trudne mecze, bo w ciągu ostatnich miesięcy straciliśmy około dwunastu bardzo dobrych zawodników, dlatego to jest maksimum co możemy zrobić i cieszę się, że mamy komfortową sytuację.

W następnej kolejce z powodu kartek nie będą mogli wystąpić Dudu Paraiba i Tomasz Hołota. Czy to duży problem dla Tadeusza Pawłowskiego? - To jest piłka nożna, po to mamy szeroką kadrę. Musimy sobie radzić. Nie możemy powiedzieć, że to koniec świata. Na pewno są to dwaj dobrzy piłkarze, ale są inni i będziemy chcieli to jakoś połatać i sprawić w Łęcznej niespodziankę - zakończył.

Komentarze (0)