Robert Podoliński: To była mission impossible

- Gratuluję Wiśle zasłużonego zwycięstwa. Ciężko by nam było dogonić ją w jedenastu, a w dziewięciu było to mission impossible - mówi po 189. derbach Krakowa (1:2) trener Cracovii [tag=16021]Robert Podoliński[/tag].

Po 53 minutach Pasy przegrywały przy Reymonta 22 0:2 po golach Semira Stilicia i Pawła Brożka. Na drugą straconą bramkę odpowiedziały błyskawicznie kontaktowym trafieniem Marcina Budzińskiego, ale od 79. minuty grały w "10" po czerwonej kartce dla Bartosza Kapustki, a w końcowych minutach z powodu kontuzji gry nie mógł kontynuować "Budzik".
[ad=rectangle]

- Gratuluję Wiśle zasłużonego zwycięstwa. Ciężko by nam było dogonić ją w jedenastu, a w dziewięciu było to mission impossible. Dziękuję swoim zawodnikom za zaangażowanie i za to, ile zdrowia zostawili na boisku. Tak grającej Wiśle, z takimi indywidualności, jak Stilić i Brożek, mogliśmy się przeciwstawić tylko zaangażowaniem i zespołowością - mówi Podoliński.

Trener Cracovii nie ma żadnych pretensji do Kapustki, który w 79. minucie sfaulował wychodzącego na czystą pozycję Brożka: - Gdyby każdy miał tak skonstruowaną psychikę, jak 19-letni Bartek, to byłoby dobrze. On dźwiga na swoich młodych barkach dużą odpowiedzielność. Nie mam do niego żadnych pretensji. To jeden z niewielu moich piłkarzy, którzy wytrzymali presję meczu derbowego. To była zwykła sytuacja meczowa, akcja ratunkowa - Bartek nie zrobił Pawłowi krzywdy. Nie mam do niego pretensji.

Na pytanie o to, jak wynik derbów mógł zmienić jego pozycję w klubie z Kałuży 1, Podoliński odpowiedział z właściwą sobie błyskotliwością: - Z leżącej na...? A tak na poważnie, to media nie są miejscem do tego, bym się żalił na swoje stosunki z prezesem. To sprawa moja i prezesa. Nie mam prawa narzekać na nic w Cracovii, a stosunki z właścicielem są ostatnią rzeczą, na którą mogę się żalić.

Komentarze (0)